Tomasz Makowski: Ukraińcy krzyczeli Polsza, Polsza

2013-12-05 3:00

Rozmowa ze świadkiem wydarzeń na Majdanie.

"Super Express": - Wrócił pan właśnie z Ukrainy. Mam ochotę zacząć bardzo niedziennikarsko: no, niech pan opowiada.

Tomasz Makowski: - W Kijowie przebywałem 48 godzin i byłem chyba jednym z nielicznych, który był w centrum tego całego zamieszania.

- Na Majdanie?

- Nie tylko. Także okolice administracji prezydenta. Tam byłem świadkiem ataku gazem, którym także nas potraktowano.

- Jaka jest atmosfera w Kijowie?

- Na Majdanie jest w porządku. Wróciło to, co było tydzień temu, czyli pokojowy protest. Natomiast w sobotę i niedzielę było tam coś strasznego - koparki, gaz, kamienie, milicyjne pałki.

- Widząc relacje telewizyjne, odniosłem wrażenie, że milicja była dość spokojna i nie reagowała tak, jakby mogła reagować milicja w służbie reżimu.

- Cóż, władze, kiedy puściły na garstkę protestujących Berkut z piątku na sobotę, liczyły, że ich przegonią. Przeliczyły się. W niedzielę były już setki tysięcy ludzi.

- Niektóre relacje mówiły o 500 tys. To możliwe?

- Tak, i powiem więcej, w ciągu całego dnia przez ulice Kijowa przewinęło się 1,2 mln ludzi! Tyle osób zjechało z całej Ukrainy

- Jak są przyjmowani?

- Byłem pod ogromnym wrażeniem przyjęcia. Gdy szedłem z polską flagą i szalikiem, Ukraińcy krzyczeli "Polsza, Polsza", podchodzili, rozmawiali, robili zdjęcia. Cieszyli się, że jesteśmy razem z nimi. Dziwię się więc, że traktuje się Ukraińców w Polsce jako tych złych.

- Nasze historyczne relacje są trochę skomplikowane. Nie było takiej sytuacji, że banderowcy prowokowali Polaków?

- Ostrzegano nas przed prowokatorami - szalikowcami w kominiarkach, celowo wynajętymi przez służby. Jednak skala protestów okazała się na tyle duża, że władze wycofały się z walki i szukają dialogu z opozycją.

- Widział pan Kliczkę?

- Tak. Chciałem z nim porozmawiać, ale był w tłumie ludzi i to akurat w najgorętszym momencie. Nie pozwolono mi się do niego zbliżyć. Był ochraniany przez kilkadziesiąt osób, które tworzyły wokół niego podwójny pierścień.

- To była wynajęta ochrona?

- Nie, to byli ludzie związani z jego partią UDAR i ludźmi walczącymi tam o wolność. Ukraińcy mają bowiem żal do swoich władz, że zabrały im nadzieję. Przez dwa lata ekipa Janukowycza budowała w nich nadzieję, że podpisując umowę stowarzyszeniową z UE, będą bliżej Europy.

- Widział pan nastroje społeczne. Pana zdaniem Kliczko będzie przyszłym prezydentem?

- Nie wiem, czy Ukraińcy widzą w nim prezydenta, ale jest dla nich liderem.

- Muszę też zapytać, czy widział się pan z Kaczyńskim?

- Wszyscy o to pytają, ale nie widziałem się z nim.

- Pański szef, Janusz Palikot, też pana pytał?

- Zapytał mnie tylko, czy lecę z Kaczyńskim. Oczywiście nie. Najpewniej wynajął samolot, choć nie wiem, za czyje pieniądze, i przebywał tam najprawdopodobniej tylko godzinę. Pokazał się na Majdanie, sfotografował się i wrócił do kraju.

- Komentatorzy mówią zgodnie, że wizytą w Kijowie ograł PO. Ograł?

- Tu rozmawiamy już o stosunkach międzynarodowych i Partnerstwie Wschodnim.

- Ale to zdjęcie, na którym niewysoki Kaczyński stoi u boku wysokiego Kliczki, przejdzie do historii.

- Z drugiej strony jest jego zdjęcie z nacjonalistami. Ono też przejdzie do historii. Kaczyński stanął bowiem w rozkroku i sam nie wiem, czy jest za Europą, czy nie.

- Nie chcę go tłumaczyć, ale w takim tłumie nie zawsze ma się chyba świadomość, u boku kogo się stoi.

- Nie wierzę w to. Byłem tam na Majdanie przed sceną, byłem na scenie i nikt nikogo nie wpuszcza tak sobie.

- Myśli pan, że Kaczyński celowo stanął z nacjonalistami?

- Oczywiście. Celowo zagrał tak, że na Ukrainie mówi, że jest proeuropejski, a wraca do Polski i twierdzi, że budżet unijny jest zły, Partnerstwo Wschodnie jest złe, pakt klimatyczny jest zły i Polska nic nie robi dla rozwoju Europy. Ma jakieś rozdwojenie jaźni.

- Granice zmieniają ludzi?

- Mam wrażenie, że Kaczyński sam nie wie, co robi. Moim zdaniem powinien wrócić do domu, przytulić kota i tak już zostać.

- Jak według pana będzie wyglądać przyszłość Ukrainy?

- Moim zdaniem Ukraina idzie w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że władza dogada się z opozycją.

- Lech Wałęsa powiedział, że kiedy Ukraina obrazi Rosję, Unia Europejska nie jest w stanie wyrównać strat.

- Nie do końca tak jest, ale jednak 160 mld euro wpompowano w Grecję. Jeżeli teraz mamy taką a nie inną sytuację na Wschodzie i chcemy, aby Ukraina, Gruzja i Mołdawia były bliżej Europy, to UE musi się zastanowić, czy nie czas na zmianę swojego podejścia. Bruksela powinna jeszcze raz przyjrzeć się swojej propozycji dla Ukrainy i ją zmienić, żeby przekonać Janukowycza.

- Trzy lata temu jako jeden z pierwszych opuścił pan PO. Zanim zrobili to Gowin i inni. Jak to się stało? To nieprawdopodobna intuicja?

- Po prostu obserwowałem PO i zobaczyłem, że władza skrzywia umysły ludzi rządzących. Ja się z tym nie zgadzałem.

- Czyli nie nadaje się pan do władzy?

- Nie o to chodzi.

- Nie boi się pan, że skrzywią panu umysł?

- Nie, dlatego że jestem zwolennikiem dwukadencyjności.

- Dlaczego odszedł pan z PO?

- Ponieważ chłopcy na Warmii i Mazurach przyspawali się do stanowisk. Zaczęli nimi kupczyć. Zaczęli dbać wyłącznie o swój interes, a nie o interes obywateli, którzy ich wybrali.

- Czy to, że wasza partia pozbyła się z nazwy nazwiska Palikota jakoś wam ulżyło?

- Kiedy zakładaliśmy Ruch Palikota, powiedzieliśmy, że jeżeli wejdziemy do parlamentu, to zmienimy nazwę. Nazwisko lidera było w nazwie, bo wtedy było bardziej rozpoznawalne niż Komorowskiego czy Tuska.

- Jesteście za tym, żeby legalnie można było palić marihuanę. Wczoraj sędzia w sprawie nastolatka, który po wypaleniu jej dostał psychozy i zabił jedną osobę, a dwie ciężko ranił, powiedział, że to powinno dać do myślenia politykom, którzy chcą legalizacji tego narkotyku. Zmienicie swoje poglądy?

- To jedna sprawa, której zresztą nie znam dokładnie. Nie do końca też wierzę, że marihuana wywołała takie efekty. Nie jesteśmy tylko za legalizacją palenia marihuany tylko dla przyjemności, lecz także w kwestiach leczniczych. Wiele osób chorych korzysta z tej metody, zwłaszcza ci cierpiący na raka. Moja zmarła mama też miała nowotwór. Rozmawiałem z nią o tym i wolałem, żeby jadła ciasteczka z marihuaną, niż zażywała morfinę. To przedłużyło jej życie o trzy miesiące. Lekarz prywatnie powiedział mi, że jeśli zaczęłaby wcześniej, być może żyłaby rok dłużej.

- Pan mi się właśnie przyznał, że działał pan niezgodnie z prawem.

- Po prostu ratowałem życie mojej mamie.

Tomasz Makowski

Polski poseł, naoczny świadek wydarzeń na kijowskim Majdanie

Czytaj więcej: Ukraina będzie walczyć do końca. Kijowski Majdan nie cofną się