Tomasz Lis był prawdziwą gwiazdą TVP, gdy u władzy była Platforma Obywatelska. W 2014 roku w jego programie publiczność hucznie odśpiewała gromkie "sto lat" z okazji urodzin Donalda Tuska, który akurat gościł w telewizji, piastując wówczas stanowisko premiera. Kariera Lisa w TVP się skończyła, ale od lat pełnił funkcję redaktora naczelnego "Newsweeka", z którym aktualnie się rozstał. Internet aż huczy od plotek, co było powodem zakończenia współpracy z Lisem. Niektórzy twierdzą, że powodem może być tyrada, jaką były naczelny urządził mediom i dziennikarzom w swoim ostatnim, "pożegnalnym" felietonie. Pouczał reporterów, mówił o obiektywności. Ale nie wszystkim spodobał się jego tekst, część osób zarzuciła Tomaszowi Lisowi hipokryzję. Przypomniano między innymi, że jego ślub z Kingą Rusin pokazywano w TVP. Jego była żona sama zresztą chwaliła się w tym w mediach.
Dalsza część artykułu poniżej.
Już w 2018 roku Pudelek przypominał, że choć Kinga Rusin i Tomasz Lis rozwiedli się ponad dekadę temu, to ich ślub wciąż budzi ogromne emocje wśród fanów. "W programie Plejady Kinga wróciła wspomnieniami do tego dnia, kiedy ślubowała Tomkowi miłość. 'Materiał z naszego ślubu ukazał się w "Wiadomościach", które miały udział w rynku 99 procent - wspomina Kinga. Nie było prasy kolorowej, nie było portali internetowych. Jedyną kolorową gazetą był tygodnik Antena'" - przypomina Pudelek. Felieton Tomasza Lisa w "Newsweeku" podzielił internautów. Jedni uważają, że słusznie zdiagnozował on obecny stan mediów w Polsce, inni twierdzą zaś, że stawia się ponad wszystkimi jako "jedyny sprawiedliwy". A Wy, jak uważacie?