"Super Express": - Panie pośle, na początek chciałbym pokazać panu zdjęcia facetów z gołymi klatkami. Ale nie pana zdjęcia (śmiech).
Tomasz Kaczmarek: - Pan redaktor myśli, że jestem zainteresowany oglądaniem mężczyzn z gołymi klatkami? (śmiech)
- Tylko w sensie poznawczym.
- Rozumiem.
- To najpierw okładka "Polityki" z Leszkiem Millerem z nieco gołą klatką.
- Myślę, że elektorat żeński byłby zachwycony.
- Ciekawostką jest to, że to zdjęcie wyczyszczono z Internetu, nie można go nigdzie znaleźć.
- Pan Miller nie ma się czego wstydzić.
- Kolejny mężczyzna to Wojciech Olejniczak na okładce "Wprost", niewydepilowany.
- Trzeba przyznać, że to zdjęcia pozowane, wykonane na życzenie tych panów przez profesjonalnych fotografów.
- Trzeci mężczyzna - wydepilowany. Poznaje pan? (śmiech) To pan!
- Oczywiście, poznaję. Wydepilowany, przypuszczam, po to, żeby mikrofon lepiej trzymał się pod koszulą, a jakość dźwięku była lepsza.
- I to jest nowość. "Super Express" ustalił, że agent Tomek depilował klatkę piersiową.
- To jest pana teoria. Ale mówiąc poważnie, dwa wcześniejsze zdjęcia są wykonane świadomie, podczas sesji. Moje zdjęcie wykonano bez mojej zgody.
- Chce pan powiedzieć, że pan nie pozował do tego zdjęcia?
- Ktoś pisząc SMS-a, również może takie zdjęcie wykonać. Ubolewam, że one w ogóle się pojawiły i zostały opublikowane.
- Powiedział pan, że dziennikarze "Gazety Wyborczej" stworzyli "związek przestępczy z byłymi agentami CBA". Będzie miał pan pewnie proces. Chce pan cofnąć te słowa?
- Bardzo się cieszę z procesu.
- Ja też pokazałem te zdjęcia w "Super Expressie". I przyrzekam, że żadnego związku przestępczego tu nie mamy.
- Podejdźmy do tego poważnie. Same zdjęcia pozostawmy z boku.
- Czyli nie o zdjęcia chodzi?
- Nie chodzi o zdjęcia. Chodzi o tajemnicę związaną z formami i metodami pracy operacyjnej. Chodzi o ludzi, którzy dziś są czynnymi funkcjonariuszami służb specjalnych, zwalczają przestępczość zorganizowaną. Po pierwsze - na tych zdjęciach są wizerunki tych osób. Cała redakcja "GW" mogła się z nimi zapoznać. Komu jeszcze były pokazywane? Tego nie wiem. Treść publikacji na łamach "GW" to też dalece rażące złamanie przepisów prawa. W związku z tym złożyłem pięć zawiadomień do prokuratora generalnego. I liczę na rzetelne śledztwo.
- Czyli nie boi się pan procesu z "GW"?
- Nie. Będzie kolejna okazja, by wykazać ich nierzetelność, a przede wszystkim wiarygodność ich informatorów. Podkreślę - jeden z nich leczy się dziś psychiatrycznie, a został dyscyplinarnie usunięty z szeregów CBA. Jestem uczciwą osobą, całą swoją służbę w CBA wykonywałem zgodnie z przepisami. I nie dam się sprowokować tak małostkowymi zachowaniami dziennikarzy.
- Zostańmy przy temacie zdjęć. Tym razem Pawła Wojtunika, szefa CBA. Podobno ma pan jego zdjęcia, które go kompromitują?
- Na pewno nie są zdjęciami chwalebnymi. Te zdjęcia dostarczyli mi byli funkcjonariusze CBŚ. To był efekt wypowiedzi pana Wojtunika, który odnosił się krytycznie do zdjęć opublikowanych przez "GW".
- To proszę je pokazać.
- Nigdy tego nie zrobię, ponieważ chciałbym pokazać, że można w sposób godny i charakterny się zachować. Być lojalnym wobec osób, z którymi kiedyś się współpracowało. Dziś w wielu kwestiach nie zgadzam się z Wojtunikiem, ale nie muszę z nim toczyć tego rodzaju boju w mediach. Donald Tusk powiedział, że gdybym był facetem, tobym te zdjęcia opublikował. Myślę, że idee uczciwości i godności są mu obce.
- Uwodził pan kobiety?
- Dziś żyję ze wspaniałą kobietą. Piękną, atrakcyjną. Bardzo ją kocham. Mamy wspólne plany związane z przyszłością.
- Będzie ślub?
- Zapewne będzie. I to cała przyjemność móc ją uwodzić i być dla niej prawdziwym mężczyzną. Odnosząc się do moich zadań służbowych... Sąd, który skazał panią Sawicką, jednoznacznie stwierdził, że nie doszło do przekroczenia prawa. Oddzielmy uwodzenie, kiedy robię to z kobietą, którą kocham i z którą planuję przyszłość, od moich czynności zawodowych.
- Pan uwodził kobiety, bo był zawsze ubrany w markowe ciuchy. Teraz jest pan posłem i znowu jest pan dobrze ubrany.
- Panie redaktorze, panu również nic nie brakuje (śmiech).
- Dziękuję, dziękuję. To w co pan jest ubrany? Jaki to garnitur?
- No, wnikliwe oko fachowca powinno od razu ocenić markę.
- Calvin Klein?
- Jest pan stuprocentowym fachowcem (śmiech).
- Dziękuję. Koszula? (śmiech)
- Widzę, że chce mnie pan rozebrać do ostatniej metki (śmiech).
- I złoty zegarek Longinesa.
- Jest pan spostrzegawczy.
- A czym pan jeździ teraz?
- Audi A4.
- Poważniejsze sprawy. Trzy akcje kojarzone z panem: Beata Sawicka, Weronika Marczuk i willa Kwaśniewskich. Sawicka skazana na 3 lata więzienia. Z Weroniką Marczuk sukces troszeczkę mniejszy. Z tzw. willą Kwaśniewskich na razie sukces też mniejszy...
- Bardzo dziękuję za przedstawienie spraw w takim świetle. Beata Sawicka, burmistrz Helu, w I instancji wyroki zapadły. Co do dwóch kolejnych spraw - żałuję, że dziennikarze, którzy tak szeroko to komentują, nie sięgną do uzasadnienia z umorzenia postępowań. Umorzenie to nie uniewinnienie. Prokuratorzy umorzyli te śledztwa ze względów proceduralnych, kwestionując sposób pozyskania materiału dowodowego. Nie kwestionują wypowiedzi, postaw i zachowań tych osób. Kwestionując sposób pozyskania dowodów, prokuratorzy wyrzucili go do kosza. Wyrzucając materiał do kosza, pozbawili się możliwości skonstruowania aktu oskarżenia.
- Interesuje mnie sprawa pani Marczuk. Pan przekazał jej 100 tys. złotych pod stołem. Tak jak teraz siedzimy, tylko w knajpce, tak?
- Pan prowokuje mnie do odpowiedzi, za którą usłyszałbym zarzuty karne. Obowiązuje mnie tajemnica.
- Ale tak to opisały media!
- Chciałbym panu odpowiedzieć, jak to naprawdę wyglądało. Chciałbym odtajnienia materiału dowodowego zarówno w sprawie pani Marczuk, jak i domu w Kazimierzu. Wszyscy mogliby sobie wyrobić zdanie. Ja w tych sprawach nie mam nic do ukrycia. Zapewniam.
- Wywołuje pan olbrzymie emocje. Kazimiera Szczuka powiedziała: "Zdjęcia wyglądają jak z agencji towarzyskiej, jak historie z półświatka. Balangi, walizka pieniędzy i agent rozebrany do rosołu, pokazujący brzuszek, klatę i majteczki. To jest tak obsceniczne, że kompromituje nas wszystkich. Żyjemy w państwie, w którym takie ťcuśŤ jak agent Tomek działało na najwyższym szczeblu tajemnic państwowych. Ja się wstydzę, bo to działało w ramach systemu demokratycznego". Co zrobimy ze wstydem Kazimiery Szczuki?
- Może go sobie ukoić, spoglądając na zdjęcia swoich bohaterów. Rozumiem, że pani Kazimierze bliskie są doświadczenia z agencjami towarzyskimi... Moje są inne. Jako policjant pod przykryciem zwalczałem przestępczość związaną z handlem kobietami. I mówiąc całkiem poważnie, to jest poważna przestępczość zagrażająca życiu tych osób. Ciężko mi komentować idiotyzmy, które ta kobieta wypowiada.
- A teraz miłosierny agent Tomek, który odpuścił Henryce Krzywonos taką wypowiedź: "Dla mnie jest to bezczelny facet, który mało tego, że skrzywdził kobiety, naciągał i nie do końca mu się udało je naciągnąć, ale wykorzystał to w bezczelny sposób, szczyci się tym i teraz startuje w wyborach".
- To wypowiedzi sprzed roku. Był okres świąteczny i rzeczywiście ten czas napawał mnie atmosferą pojednania. Postanowiłem wycofać pozew, który złożyłem w tej sprawie.