Gdy w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy, jednym z koronnych zapewnień było, że w najbliższym czasie ujawniona zostanie prawda o katastrofie smoleńskiej. Lata jednak mijają, a wciąż nie wiemy praktycznie nic ponad to, co udało się ustalić w czasach, gdy ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego było w opozycji. M.in. z tego powodu w ostatnim czasie zmalała grupa osób święcie przekonanych, że był to zamach. Jakby tego było mało, rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej zaczynają przebąkiwać w mediach o tym, że należy przeprowadzić audyt podkomisji smoleńskiej, zarządzanej przez Antoniego Macierewicza. - Jak najbardziej podpisałabym się pod tym (wnioskiem o audyt - red.). Uważam, że dość długo czekamy na rozstrzygnięcia, a chciałabym wiedzieć, co jest tego przyczyną. Cierpliwie czekam 11. rok na to, żeby na twardych przesłankach i dowodach dowiedzieć się, jak wyglądał przebieg tej katastrofy, bo dramatyczny skutek wszyscy znamy - mówiła w Polsat News Małgorzata Wasserman.
Zobacz więcej: Koniec świata?! Wasserman i Sikorski mówią jednym głosem! Takiego ciosu Macierewicz jeszcze nie przeżył
Tymczasem w czwartek na TVP1 został wyemitowany nowy odcinek programu "Magazyn śledczy Anity Gargas". Dziennikarka ta również w swoim czasie poświęciła wiele wysiłku dociekaniom, co naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku (nakręciła o tym m.in. filmy dokumentalne "Anatomia upadku" i "Strefa zamknięta"). Teraz Gargas zaprezentowała światu nagranie z tajnej narady u Donalda Tuska, która odbyła się 23 kwietnia 2010 roku, czyli niecałe dwa tygodnie po katastrofie rządowego tupolewa w Smoleńsku. Jak twierdzi dziennikarka, taśma rejestrująca to spotkanie "miała zostać zniszczona"! Polecenie miało być wydane "z najwyższego szczebla".
Narada miała się odbyć po jednym z telewizyjnych wywiadów, którego udzielił Klich. W tajnym spotkaniu wzięli udział m.in.Edmund Klich, Tomasz Arabski, czy Michał Boni. Tusk na samym początku uprzedził, że rozmowy będą rejestrowane. Co możemy usłyszeć na taśmach, które miały być zniszczone?
Klich uskarżał się na brak pomocy ze strony rządu. - Przyleciałem na własną rękę przedwczoraj, bo widziałem że wszystkie moje próby kontakty z panem premierem, pierwszy to był 15-go kwietnia, kiedy wysłałem, no można powiedzieć, błagalne pismo. Zapewniano mnie, że pójdzie bezpośrednio do pana premiera. Nie wiem, czy pan premier otrzymał, czy nie? Nie miałem zamiaru informować mediów. Ale widzę, że nie ma szans na spotkanie , w związku z tym podjąłem ten dramatyczny krok. Bo ja czuję na sobie wielką odpowiedzialność za to, co robię. Natomiast w tej mojej pracy nie było żadnego zrozumienia osób, z którymi się kontaktowałem - słyszymy. - Czy nie stać państwa polskiego na to, żeby wysyłając mnie w taką misję nie zapewnić mi chociażby jednego tłumacza z uprawnieniami tłumacza? Nie wiem, może nie stać - dodawał.
– Ze względu na pańską wypowiedź publiczną, byłoby istotne, żebyśmy mieli jasność co do tej pierwszej kwestii, czyli załącznika. Bo pan dzisiaj publicznie zasugerował, że przez błąd polskiego rządu Rosjanie mają przewagę - mówi Tusk na nagraniu. – Ja sądziłem, że są cały czas prowadzone negocjacje ze stroną rosyjską – odpowiada na to Klich. W innym fragmencie nagrania Tusk mówi: – Prawdziwe źródło niepokojów w Polsce to jest, czy to zrobili Rosjanie. To są te najgroźniejsze spekulacje. Donald Tusk nie odpowiedział dziennikarzom na pytania w tej sprawie. Sam Klich w rozmowie telefonicznej z Gargas, ocenił postawę ówczesnego rządu. - Gdyby to było nagłośnione, to Rosjanie być może się ugięli wtedy - powiedział. Nagranie ujawnione przez dziennikarkę ma zostać przekazane do rąk prokuratury.
Sprawdź również: Kaczyński tego nie zniesie! Przełom w sprawie katastrofy smoleńskiej. Zakonnik wsparł Sikorskiego!
Pojawiły się już pierwsze komentarze po emisji programu. Poseł PiS Jan Mosiński określił nagrania mianem "porażających". Nie brak jednak komentarzy oceniających, że materiał był "kapiszonem".