Andrzej Zybertowicz O PRÓBIE SAMOBÓJCZEJ MIKOŁAJA PRZYBYŁA: To wcale nie był czyn szaleńca

2012-01-12 11:13

Kolejne głosy po próbie samobójczej prokuratora Przybyła - czy jesteśmy świadkami konfliktu pomiędzy prokuraturami?

"Super Express": - Eksperci, publicyści i politycy wyrażają coraz większe wątpliwości co do próby samobójczej prokuratora Przybyła.

Prof. Andrzej Zybertowicz: - Zdaje się, iż najbardziej zgodna ze znanymi faktami interpretacja padła z ust ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Powiedział, że była to udana próba samookaleczenia. A więc nie próba samobójstwa. Całe to wydarzenie wygląda na typową operację dezinformacyjną. Najważniejsza przy interpretacji czynu prokuratora Przybyła jest jego relacja z prokuratorem Parulskim.

- Dlaczego?

- Zwróćmy uwagę, że już po zdarzeniu obydwaj panowie wystawili sobie de facto laurki! Zwłaszcza zachowanie gen. Parulskiego - który jako przełożony powinien co najmniej zdystansować się od płk. Przybyła po strzale, a który zareagował praktycznie komplementami - czyni wartą sprawdzenia hipotezę, że obydwaj panowie działali ze sobą w porozumieniu. Dla wyjaśnienia tego potrzebne byłoby m.in. sprawdzenie billingów obydwu prokuratorów w celu zbadania, czy i - jeżeli tak - jak często ze sobą się kontaktowali ostatnio.

- Rozumiem, że dostrzega pan w czynie prokuratora Przybyła jakąś większą, szersza grę?

- Istnieją już dwie hipotezy na ten temat, które mają jednak wspólny mianownik - osłabienie pozycji prokuratora Andrzeja Seremeta. Pamiętajmy, że wczoraj wyleciał on do Moskwy, by uzyskać dla strony polskiej dodatkowe materiały ze śledztwa smoleńskiego. Zachowanie gen. Parulskiego w następstwie wydarzenia w Poznaniu poważnie osłabia pozycję prokuratora generalnego, powoduje, że Rosjanie mogą się zastanawiać: Po co mamy z nim negocjować, skoro nawet nie wiadomo, czy po tym zamieszaniu utrzyma się na stanowisku? To pierwsza hipoteza.

- Czyli kontekst smoleński... A druga teoria?

- Ma ona korzenie w kilku wydarzeniach z ostatniego roku. Jednym z głównych jest postawienie zarzutów Ryszardowi Krauzemu przez prokuraturę cywilną oraz zatrzymanie gen. Gromosława Czempińskiego. Zwróćmy uwagę - mówimy o działaniach prokuratury w stosunku do oligarchy biznesu oraz ważnej postaci środowiska tajnych służb. Tak jakby w Polsce już nie było "świętych krów". Z punktu widzenia części obecnego establishmentu, tj. elit, jest to sytuacja nie do przyjęcia. Wydaje się bowiem, że część nieformalnych grup interesu straciła możliwości blokowania - już na poziomie prokuratury - śledztw w te grupy wymierzonych.

- Jaki to ma jednak związek z prokuraturą wojskową i płk. Przybyłem?

- Publiczne nasilenie napięcia pomiędzy prokuraturą cywilną a wojskową może osłabić tę pierwszą. Być może, mimo pewnych słabości natury organizacyjnej, prokurator Seremet okazał się po prostu zbyt niezależny. I pamiętajmy: nie trzeba nawet usuwać go ze stanowiska, by uniemożliwić mu skutecznie działanie - wystarczy wywołać wokół niego konflikty i kontrowersje, a właśnie z tym mamy teraz do czynienia.

- Czyli nie wierzy pan, że - jak twierdzą niektórzy - strzał płk. Przybyła był po prostu czynem człowieka zdruzgotanego psychicznie?

- Strzał był zbyt celny. Przecież chcąc się zabić, nie strzela się sobie w policzek. Prawdopodobieństwo uszkodzenia mózgu jest wówczas niewielkie. To, że już dzień po strzale płk Przybył udzielał wywiadów wspierających swego przełożonego, wskazuje na to, że trudno mówić tutaj o przypadku, a raczej o wykalkulowanym zachowaniu. Wygląda, jakby nic tu nie pozostawiono przypadkowi i nie był to czyn szaleńca.

Prof. Andrzej Zybertowicz

Ekspert ds. służb specjalnych