Wiele wskazuje na to, że po wyborach zarówno PiS, jak i PO będą miały problem ze zbudowaniem sejmowej większości. W takiej sytuacji rola prezydenta rośnie, uważa Krzysztof Łapiński. - To nie tylko powierzenie misji tworzenia rządu, ale też zwołanie pierwszego posiedzenia Sejmu. Może dać więcej lub mniej czasu na powstanie ewentualnej koalicji – wylicza były rzecznik głowy państwa. Politycy opozycji nie wykluczają, że prezydent spróbuje postawić w uprzywilejowanej sytuacji swoją dawną partię. - Mam nadzieję, że nie podejmie żadnej decyzji wbrew Polakom - mówi Dariusz Joński (44 l.) z Koalicji Obywatelskiej. W taki scenariusz nie wierzy Tadeusz Cymański (68 l.) . - Emocje sięgają zenitu, ale proponuję spokój. Prezydent nie działa na niczyje zamówienie, nie jest popychadłem, ani niczyim narzędziem – zarzeka się doświadczony poseł.
Ostatnio prezydent Andrzej Duda przyznał w Polsat News, że szanuje zwyczaj dający zwycięskiemu ugrupowaniu szansę na stworzenie rządu. Zdaniem profesora Andrzeja Rycharda (72 l.) dobrze, że pojawił się jasny komunikat. - Możliwe, że pierwszy na mecie zamelduje się PIS, ale niekoniecznie uda mu się uzyskać wystarczające poparcie, wtedy swoją szansę dostanie opozycja – mówi znany socjolog