Na początku kwietnia Wojciech Myślecki zrezygnował z funkcji członka rady nadzorczej KGHM. Od tego czasu w sejmowych kuluarach aż huczy od plotek, że Myślecki ma być przymierzany do nowej roli: szefa resortu energii. Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, zmiana miałaby nastąpić po wyborach samorządowych, choć niektórzy politycy PiS nie wykluczają, że do „małej rewolucji” w rządzie mogłoby dojść jeszcze w wakacje albo wczesną jesienią. Nie od dziś bowiem wiadomo, że między Mateuszem Morawieckim a obecnym szefem resortu energii Krzysztofem Tchórzewskim toczy się spór o wpływy w spółkach skarbu państwa.
Nie tak dawno, bo 1 czerwca 2018r., pod kontrolę szefa rządu trafiły spółki paliwowe Orlen i Lotos. Te same, które nadzorował jeszcze do niedawna resort energii na czele z Tchórzewskim. - Między Morawieckim a Tchórzewskim toczy się spór o kształt polityki gospodarczej – przyznaje nam osoba z otoczenia premiera. Czy Myślecki w roli ministra energii by sobie poradził? - pytamy jego dobrego znajomego, Kornela Morawieckiego, z którym działał w Solidarności Walczącej. - Tak. Uważam, że Wojtek Myślecki byłby dobrym ministrem energii – mówi nam Kornel Morawiecki. - To bardzo porządny człowiek, po doktoracie, inżynier, miał doświadczenie w Radzie nadzorczej KGHM. Był członkiem Rady Nadzorczej Zarządu Polskich Sieci Elektroenergetycznych SA. Ma doświadczenie – dodaje marszałek senior.
Eksperci nie mają wątpliwości, że taka zmiana byłaby po odejściu ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela kolejnym etapem profesjonalizacji polskiej polityki. - Tchórzewski to porządny człowiek, ale jego szefowanie resortem energii było wyborem polityczno - ideologicznym, a Myślecki byłby wyborem pragmatycznym. Do zwycięstwa PiS potrzebny był właśnie zestaw ideologiczny, do utrzymania władzy potrzebny jest zestaw profesjonalnych polityków. Sam Morawiecki jest pragmatykiem i ta zamiana Tchórzewskiego na Myśleckiego byłaby dla rządu korzystna i rozsądna – komentuje nam prof. Kazimierz Kik, politolog.