"Super Express": - Publikacja tygodnika "Wprost" w sprawie Kamila Durczoka wywołała prawdziwą burzę. Czy pana zdaniem materiał jest rzetelny?
Jacek Żakowski: - Nie wiem, czy jest rzetelny, ponieważ nie jestem w stanie zweryfikować informacji, do jakich dziennikarze dotarli. Jest to jednak artykuł ohydny. To grzebanie się w prywatnych rzeczach jest rzeczą paskudną. "Wprost" niestety potwierdził swoją fatalną reputację.
- W tle całej sprawy pojawia się wątek mobbingu i molestowania. To poważne zarzuty. Co TVN, stacja, w której Durczok jest szefem głównego programu informacyjnego, powinna w tej sytuacji zrobić?
- Bardzo dobrze, że Kamil Durczok poszedł na urlop, bardzo dobrze, że komisja badająca sprawę powstała. To jedyna decyzja, jaką szefowie stacji mogli podjąć. Jednak niezależnie, czy te zarzuty dotyczące molestowania się potwierdzą, nie można usprawiedliwić działań redakcji "Wprost". W artykule w zasadzie nie ma żadnych dowodów, nie podano źródeł informacji.
Zobacz też: Michał Majewski z WPROST: Durczok nie zaprzecza
- Rafał Ziemkiewicz w TV Republika stwierdził, że interesujące jest, dlaczego materiał na temat Durczoka został opublikowany akurat w czasie, gdy ważą się losy sprzedaży akcji TVN. Czy pana zdaniem publikacja "Wprost" może zaszkodzić stacji w tym czasie?
- Oczywiście, że bardzo może zaszkodzić. Dlatego dobrze, że w sprawie powołana została komisja. TVN może swój wizerunek odbudować. Jednak może się zdarzyć sytuacja, że sprzedaż akcji nastąpi przed wyjaśnieniem sprawy. Dlatego aż dziwię się, że sytuacją nie zainteresowały się jeszcze organa państwa.