"Super Express": - Na początku i na końcu tekstu o Kamilu Durczoku pojawia się przypomnienie sprawy molestowania seksualnego i mobbingu w jednej z dużych stacji telewizyjnych. W samym tekście nie ma jednak o tym ani słowa. Dlaczego?
Michał Majewski: - Mam taką zasadę, że nie mówię o tekstach, które się jeszcze nie ukazały. Jest zapowiedź takich publikacji we "Wprost" i nastąpi to w przyszłym tygodniu. Tu nic się nie zmieniło.
- Te sugestie pojawiły się jednak dookoła tego tekstu.
- W tym tekście opisujemy coś innego. Myślę, że kiedy mamy do czynienia z tak poważną postacią jak szef najbardziej wpływowego dziennika telewizyjnego, mamy barykadowanie się i szarpaninę z jego udziałem w obcym mieszkaniu, mamy resztki białego proszku i płytę z zoofilią, to na całym świecie byłby to temat. W USA, w Niemczech i w Polsce.
- Pomiędzy opisaną przez was ucieczką Kamila Durczoka z mieszkania a waszym pojawieniem się w nim minął długi czas. To nie jest jego mieszkanie, w tym czasie w mieszkaniu mogło się pojawić wiele rzeczy. Nie wiadomo, które z nich należą do niego...
- Kamil Durczok nie zaprzecza, że był w tym mieszkaniu i szarpał się z jego właścicielem. Nie chciał nam wyjaśnić, o co wtedy chodziło. Byłem w tym mieszkaniu w piątek i jest tam kurz, pleśń, która wyrosła w szklankach i wygląda ono na nienaruszone. Są w mieszkaniu prywatne i służbowe rzeczy należące do Kamila Durczoka. Są jego krawaty, notatki, pismo z urzędu skarbowego, pendrive'y...
- Oraz biały proszek i płyta z zoofilią. Seks z koniem. NIe za dużo naraz?
- Płyta z zoofilią w walizce z jego osobistymi rzeczami. W mieszkaniu są też akcesoria do brania narkotyków. Zwróciliśmy się do pana Durczoka o wyjaśnienie, dlaczego doszło do szarpaniny, dlaczego była potrzebna interwencja policji, ale nie był skłonny do wyjaśnień.
- W tekście jest sugestia, że tych resztek białego proszku było sporo. Piszecie jednak, że policja na początku nie chciała się tym zająć, bo było go niewiele...
- Nie rozumiem tej reakcji policji. Najpierw to lekceważyli, później te dyspozycje od oficera dyżurnego się zmieniały, pojawił się nawet pies policyjny. Nie ściągali jednak żadnych śladów.
- Po waszym tekście od razu zwrócono uwagę na to, że pojawił się w chwili, kiedy TVN jest na sprzedaż.
- Przy okazji różnych głośnych tekstów słyszałem mnóstwo teorii spiskowych. Słyszałem już wersję, że to zlecenie od prezydenta Komorowskiego, że jest to zemsta pani premier Kopacz za wywiad, jaki z nią przeprowadził Kamil Durczok. Jestem już przyzwyczajony do takich zarzutów.
Zobacz: WPROST prześwietla Kamila Durczoka: Biały proszek, erotyczne gadżety i zoofilskie wideo
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail