Profesor Jacek Raciborski: Brak poparcia Cimoszewicza nie zabije Napieralskiego

2010-06-16 8:50

Poparcie kandydata Platformy Obywatelskiej przez Włodzimierza Cimoszewicza, byłego premiera rządu SLD, komentuje profesor Jacek Raciborski: Dla Napieralskiego to posunięcie niekorzystne zarówno personalnie, jak i politycznie, gdyż utrudni konsolidację szeroko rozumianej lewicy wokół jego osoby.

"Super Express": - Były premier Włodzimierz Cimoszewicz poparł w wyborach prezydenckich kandydata Platformy, a nie kandydata SLD. Jak to rozumieć?

Prof. Jacek Raciborski: - Dla Napieralskiego to posunięcie niekorzystne zarówno personalnie, jak i politycznie, gdyż utrudni konsolidację szeroko rozumianej lewicy wokół jego osoby. Tę decyzję należy jednak widzieć jako konsekwencję przeszłości, czyli odrzucenia przez Napieralskiego projektu centrolewicy firmowanego właśnie przez Cimoszewicza. I te zaszłości między nimi wciąż mają znaczenie.

- Napieralski po początkowo kiepskich sondażach rzędu 3 procent zapracował na poparcie 9-12 proc. Czy decyzja Cimoszewicza to dla niego nokaut, po którym się nie podniesie, czy też wyborcy lewicy odbiorą ją jako zdradę ze strony senatora?

- Przypuszczam, że apel Cimoszewicza nie tyle zaszkodzi poparciu dla Napieralskiego, co ustabilizuje je, przerwie jego marsz w górę. Postrzegać to należy raczej jako wartość dodaną dla Bronisława Komorowskiego. Ten apel może być bowiem skuteczny nie tyle wobec tych wyborców lewicy, którzy już zadeklarowali poparcie dla kandydata SLD, co wobec całej pozostałej grupy, która była zdemobilizowana. Wobec tych, którym w ogóle nie chciało się iść na wybory, którzy byli zniechęceni do obecnego SLD, a wciąż czujących sympatię do tego, co reprezentują Cimoszewicz i Kwaśniewski.

- Aleksander Kwaśniewski zachował się jednak lojalnie. Nie dobił Napieralskiego, gdy ten zaryzykował kandydowanie. Przeciwnie, stanął na czele jego komitetu. Tymczasem ze strony Cimoszewicza nóż w plecy.

- Zwróćmy uwagę, że szanse Cimoszewicza były w tych wyborach daleko większe niż Napieralskiego. W sondażach mógł liczyć na ponad 20 procent i to przy starcie Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego. Oznacza to, że istnieje spora grupa wyborców o sympatiach lewicowych, którzy wciąż nie ulokowali swoich sympatii w tych wyborach. W tym sensie nie jest to jakiś decydujący cios - raczej gest, który może pokazać, że potencjał lewicy jest o wiele większy niż potencjał Napieralskiego i całego SLD. Testem skuteczności będzie tu lokalny wynik wyborów na południowej Białostocczyźnie, wokół Hajnówki. Lepszy wynik Napieralskiego niż Komorowskiego będzie oznaczał koniec wpływów Cimoszewicza. Jeżeli stanie się odwrotnie, to poparcie byłego premiera będzie można odebrać jako wciąż coś istotnego.

- Czy to nie jest kolejny krok w kierunku połknięcia SLD jako "przystawki" przez umacniającą się Platformę?

- Rzeczywiście, istnieje taka możliwość. I to jest naturalne dążenie każdej partii znajdującej się w takiej sytuacji, jak dziś PO. Duże partie dążą do układu dwubiegunowego. Nie jest zatem dziwne, że Platforma zmierza do zwasalizowania SLD bądź całkowitego włączenia go do swoich szeregów.

Prof. Jacek Raciborski

Socjolog polityki z Uniwersytetu Warszawskiego

Nasi Partnerzy polecają