"Super Express": - 17 stycznia 1945 r. oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do Warszawy, wyzwalając miasto spod okupacji hitlerowskiej. Jednak czy rzeczywiście możemy mówić o prawdziwym wyzwoleniu?
Dr Kazimierz Krajewski: - Tak to przedstawiano w PRL, ale komunistyczna propaganda myliła się. Wyzwolenie oznacza odzyskanie niepodległości. Faktycznie, 17 stycznia dla Warszawy zakończyła się okupacja niemiecka, ale w jej miejsce przyszła kolejna - sowiecka. Zostały zainstalowane nowe władze "polskie", które jednak nie reprezentowały interesu państwa polskiego. Nawet więcej - władze te, jako całkowicie niesamodzielne i ustanowione z mandatu Rosji sowieckiej, godziły w interes Polski. Jak w praktyce wyglądało to "wyzwolenie" Warszawy? "Wyzwoliciele" wkraczali w puste, wypalone mury miasta.
- Cofnijmy się rok wcześniej. Wtedy Armia Czerwona rozpoczęła "wyzwalanie" Polski - od jej Kresów Wschodnich
- Wojska sowieckie przekroczyły granice Polski na Wołyniu. Od tego momentu cały czas trwały transporty Polaków na Wschód. Natomiast Armia Krajowa, najstarszy kombatant w tej wojnie, była metodycznie niszczona przez sowieckie służby specjalne.
- Dziś, w wolnej już Polsce, zadajemy sobie pytanie - dlaczego w lipcu 1944 roku Sowieci, będąc już po praskiej stronie Wisły, nie przyszli na pomoc walczącej stolicy?
- Czekali, aż Powstanie Warszawskie samo się wypali. Armia Czerwona niejeden raz brała z rozpędu większe przeszkody wodne niż Wisła. Jej sforsowanie nie stanowiło dla Sowietów żadnego problemu. Zmarły niedawno prof. Paweł Wieczorkiewicz w jednym ze swych ostatnich wystąpień nazwał tamte wydarzenia ostatnim nieformalnym porozumieniem niemiecko-sowieckim, niezależnie od trwającej wojny między tymi krajami. Obie strony uznały, że w ich interesie leżało zniszczenie polskich niepodległościowców walczących w Warszawie.
- Jak sobie radziła Warszawa w ostatnich miesiącach okupacji?
- Pojęcie państwa zakłada istnienie pewnego terytorium, na którym jest sprawowana władza państwowa. Dotyczy to także Polskiego Państwa Podziemnego. W czasie akcji "Burza", której Powstanie Warszawskie było kulminacją, wiele terenów znajdowało się całkowicie pod kontrolą Armii Krajowej - były to tzw. republiki partyzanckie AK. W koncepcji "Burzy" nie chodziło tylko o walkę zbrojną. W trakcie jej trwania wyszły z ukrycia władze cywilne, administracja, służby pomocnicze itd. Tak było w terenie i tak było w Warszawie.
- Co się stało z powstańcami i akowcami?
- Powstanie Warszawskie pochłonęło życie kilkunastu tysięcy żołnierzy AK. Po 63 dniach, kiedy upadło, mieszkańców wypędzono, a warszawski korpus AK znalazł się w niewoli niemieckiej. Wielu z jego żołnierzy pozostało na emigracji na Zachodzie. Ci, którzy wrócili, byli nie tylko rozpracowywani i represjonowani. Dowódcy obwodów i zgrupowań, redaktorzy prasy podziemnej byli fałszywie oskarżani, sądzeni i skazywani na karę śmierci lub wieloletniego więzienia. Sam fakt, że ktoś był członkiem polskiego ruchu niepodległościowego - AK, NSZ czy innej organizacji - oznaczał, że uprawiał działalność antysowiecką. Część warszawskich akowców dalej uczestniczyła w konspiracji. Jednak po tak straszliwych stratach zadanych przez Niemców i Rosjan, Warszawa miała złamany kręgosłup. Podczas okupacji hitlerowskiej po raz ostatni odegrała tak ważną rolę w historii polskiego oporu. W czasach komunistycznych nigdy już tego nie powtórzyła. Ale i wtedy powstawały w Warszawie struktury zrzeszenia WiN, prowadzona była praca podziemna, a warszawscy akowcy działali w różnych strukturach niepodległościowych na terenie całego kraju. Ostatnich uczestników Powstania Warszawskiego odnajdziemy w latach 50., walczących w oddziałach partyzanckich.
- Polacy byli liczebnie czwartą siłą w obozie alianckim zaraz po USA, ZSRR i Wielkiej Brytanii. Jednak nasi zachodni sojusznicy nie docenili tego.
- Na konferencji w Jałcie uzgodnili z Sowietami podział wpływów w Europie. "Wyzwolenie" Warszawy przez Sowietów było więc częścią ustalonego przez nich porządku. Jednak wybory, które odbyły się w styczniu 1947 roku pokazały, że nowa władza komunistyczna nie zamierza przestrzegać nawet najdrobniejszych postanowień jałtańskich, choćby takich, jak np. możliwość działania partii niekomunistycznych.
Kazimierz Krajewski
Kierownik referatu badań naukowych oddziału IPN w Warszawie