- Ten koalicyjny rząd 15 października momentami faktycznie jest rządem, w którym każdy akcentuje swoją odrębność. To jest normalne i my jako Lewica walczymy o te wartości, te postulaty, które są dla nas ważne i chcemy, żeby one zostały zrealizowane - rozpoczęła, jeszcze delikatnie, Katarzyna Kotula zapytana o konflikty wśród rządzących. Dodała, że "liczy na rozsądek i mądrość liderów wszystkich ugrupowań, które wchodzą w koalicję 15 października". - Mądrość jest nam potrzebna do tego, żeby pamiętać, że poza prywatnymi ambicjami, które mają poszczególni liderzy i poszczególne partie polityczne, musimy pamiętać o tym, że zegar tyka. Na biurku każdego z nas stoi klepsydra, która odmierza czas w drugą stronę - do następnych wyborów parlamentarnych, a w międzyczasie do wyborów prezydenckich - podkreślała.
Zobacz: Przemysław Czarnek stawia sprawę jasno! „Czas na zmiany w ścisłym kierownictwie PiS"
- Ja bym bardzo chciała, żeby rząd koalicji 15 października był rządem, który realizuje obietnice, które poszczególne siły polityczne składały w kampanii parlamentarnej. Mówię chociażby o ustawie o związkach partnerskich - dodała. Następnie wprost, mocno zaatakowała jednego z koalicjantów. Oceniła, że "PSL jest hamulcowym tej koalicji". - Trzeba nazywać to po imieniu. Czy chodzi o związki partnerskie, czy kwestię dekryminalizacji aborcji, czy kwestię Funduszu Kościelnego - wyliczała.
Sprawdź: Przyłapali Donalda Tuska w basenie! Dokonał czegoś wprost niemożliwego
Zaapelowała przy tym do "kolegów z koalicji 15 października", by "schować swoje indywidualne polityczne ambicje do kieszeni i pomyśleć nad tym, co jako rząd koalicji 15 października chcemy robić, co chcemy sobą reprezentować, jaką zmianą chcemy być". - Bo taką zmianę obiecywaliśmy naszym wyborcom - przypomniała.
Galeria poniżej: Tak mieszkają panie minister Kotula i Dziemianowicz-Bąk