Centralny Port Komunikacyjny to kluczowa infrastrukturalna inwestycja ustępującego rządu PiS. W odległości niespełna 40 kilometrów od Warszawy planowano budowę portu lotniczego. Cały kraj z lotniskiem miała łączyć siatka nowoczesnych połączeń kolejowych. Pierwsze samoloty miałyby być obsługiwane w 2028 roku. Jak wynika z prognoz Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Lotniczych (IATA), w 2060 r. lotnisko mogłoby obsługiwać do 65 mln pasażerów. Zapytaliśmy Marcina Horałę, pełnomocnika rządu ds. budowy CPK jak rzeczywistość ma się do ambitnych planów. -Fizycznie budowa ruszyła. Mamy ponad 1000 hektarów nabytych w dobrowolnych wykupach i na tym 1000 hektarów toczą się tak zwane przygotowawcze prace budowlane. Złożyliśmy wniosek o decyzję lokalizacyjną, także gdzieś tam na horyzoncie jest już pozwolenie na budowę. - Teraz wyburzane są istniejące budynki, przygotowujemy placu budowy, trwa zwózka materiałów, tworzenie bazy materiałowo sprzętowej, czy też dróg technicznych.- wyjaśnia szczegółowo Horała.
Wiceminister Funduszy twierdzi, że zatrzymanie inwestycji, co jest poważnie rozważane przez polityków Koalicji Obywatelskiej, będzie się wiązało z potężnymi stratami. - Niezwykle ciężko szacować konkretne kwoty. Wydano kilkaset milionów złotych i to z dnia na dzień się zmienia, cały czas umowy są podpisywane na zakup gruntów. Trzeba by też było oddać prawie pół miliarda środków unijnych na projekty, które pozyskaliśmy. Myślę, że zatrzymanie inwestycji wiązałoby się ze stratami rzędu kilku miliardów - przekonuje Marcin Horała.
Katarzyna Lubnauer z KO, pytana w Radiu Zet o plany jej formacji wobec tej inwestycji, stwierdziła, że potrzebny jest audyt. - Dowiemy się wtedy co zostało już zrobione, na ile to jest zaawansowane, na ile można zrezygnować, ponieważ tego typu inwestycja po pierwsze zaora wszystkie właściwie lotniska regionalne, które w tej chwili funkcjonują - mówiła była przewodnicząca Nowoczesnej.