"Super Express": - Jakim wynikiem zakończyła się wczorajsza debata?
Piotr Zaremba: - Był to remis, z lekkim wskazaniem na Komorowskiego. Obaj kandydaci byli bardzo spięci i ostrożni, ale to on się lepiej maskował. Był pewniejszy siebie, lepiej panował nad sytuacją i zręcznie wypomniał Sikorskiemu udział w rządzie PiS. Ale zaliczył też wpadkę, gdy zaczął się niejasno wypowiadać na temat kryteriów dostępu do zabiegów in vitro.
- Kandydaci zostali uprzedzeni o tematach, a prowadzącymi debatę byli politycy. Czy słowo "debata" nie jest w tym kontekście trochę na wyrost?
- Chwilami miałem wrażenie, że to była wymiana recytacji, a nie debata. Byłaby bardziej autentyczna, gdyby ją prowadzili dziennikarze. Zaciążył też na niej element gorsetu partyjnego. Gdyby jednak obaj kandydaci poszli na żywioł i powiedzieli, co naprawdę o sobie myślą, pojawiłby się zarzut, że Platformę rozsadza wojna wewnętrzna.
- Jak debata zmieni wchodzącą właśnie w ostatnią fazę kampanię prawyborczą?
- Debata doprecyzowała dwie wizje prezydentury. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby Komorowski tak wyraźnie opowiadał się za modelem silnej prezydentury. Z kolei wizja Sikorskiego była dość niespójna. Mówił o ograniczeniu kompetencji prezydenta, ale zarazem akcentował prezydenturę eksportową, a ta zakłada aktywność w polityce zagranicznej. Inną różnicą jest kwestia współpracy z premierem Tuskiem. Sikorski kilka razy przywoływał jego osobę, wskazywał go jako swój punkt odniesienia i zadeklarował współpracę z nim. Komorowski nie powoływał się na premiera i wydaje się, że byłby prezydentem bardziej niezależnym.
- Na ile te prawybory są obiektywnie istotnym wydarzeniem politycznym, a nie tylko tematem zastępczym i przereklamowanym?
- To prawybory na pół gwizdka, tak jak wczorajsza debata. Różnice między kandydatami są niewielkie, a urząd, o który walczą, nie ma większego wpływu na bieżącą politykę. Nie emocjonujmy się nimi zanadto. Nie są jednak przereklamowane, bo odbywają się w znaczącej partii, która według sondaży wygra kolejne wybory. Jest to też eksperyment, który może, ale wcale nie musi zdemokratyzować w przyszłości polskie życie polityczne.
Piotr Zaremba
Publicysta "Polska The Times"