Wybory prezydenckie 2020 powinny według planu odbyć się w najbliższą niedzielę, jednak im bliżej tej daty, tym większa niepewność. Przeprowadzeniem wyborów 10 maja przeciwne jest Porozumienie Jarosława Gowina. Losy ustawy i wyborów będą więc ważyć się do niemal ostatniej chwili! Cały czas nie wiadomo, jak zachowa się grupa posłów od Gowina i jak zagłosuje. W tym tygodniu ustawą o wyborach korespondencyjnych zajmie się Sejm.
W poniedziałek głos w sprawie głosowania nad ustawą zabrał ważny polityk Prawa i Sprawiedliwości, szef Komitetu Wykonawczego PiS w rozmowie z PAP postawił sprawę jasno: - Jeśli posłowie Porozumienia zagłosują w Sejmie przeciw ustawie o głosowaniu korespondencyjnym, będą musieli opuścić klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczoną Prawicę. To już nie będą przelewki! Mówiąc krótko, PiS ustami swego człowieka zagroził, że jeśli ludzie Gowina zagłosują inaczej, to nie mają czego szukać w obozie władzy.
SPRAWDŹ: Wybory prezydenckie. Zawrzało w Prawie i Sprawiedliwości! Kaczyński się wkurzy
Słowa polityka PiS skomentował na Twitterze Michał Wypij z Porozumienia: - Zaznaczam, że wybory 10-go maja nie były objęte umową koalicyjną. W Zjednoczonej Prawicy to my jesteśmy tą stroną, która dotrzymuje swoich zobowiązań. Nie stawiajmy ultimatum, szukajmy porozumienia - napisał.
W podobnym tonie wypowiedział się w poniedziałek inny polityk PiS, Radosław Fogiel. - Jeśli ktoś dogłębnie i istotnie nie zgadza się ze swoim środowiskiem politycznym, to pewnie, w którymś momencie musi zdawać sprawę, że te drogi się rozejdą - przyznał w rozmowie z Polsat News wicerzecznik PiS. Gowin i jego ludzie są więc w potrzasku, jeśli postąpią inaczej niż koalicjant, mogą pożegnać się z obozem władzy.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj