Czuję się jak Churchill w 1940 r., kiedy Komorowski batoży mnie odmętami szaleństwa. Wtedy to Charles de Gaulle dzwonił nieustannie z pretensjami do premiera W. Brytanii, że przez te naloty hitlerowskie źle sypia w Londynie. Przywódca wolnych Francuzów domagał się od Churchilla, by hitlerowska Luftwaffe uszanowała ciszę nocną i nie hałasowała swoimi bombowcami. Przypomnę, że Brytyjczycy uratowali tyłek de Gaulle'a, wywożąc go z okupowanej przez Hitlera Francji, w której rząd Vichy skazał go na więzienie. Zachowując wszelkie proporcje, czyli toutes proportions gardees, jak mawiają Francuzi, zachowanie Komorowskiego po wyborach przypomina de Gaulle'a strofującego Churchilla.
Prezydent RP, jako szef państwa, ma pretensje do wszystkich, którzy zakłócają mu sen, ujawniając kompromitujący państwo wyborczy blamaż. Komorowski nie ma pretensji tylko do siebie. Przypomina to poprzedni system, kiedy obowiązywała zasada, że im wyższe stanowisko, tym mniejsza odpowiedzialność. Prezydent, miast - jak to bywa w zachodnich demokracjach - przeprosić Polaków za kompromitacje wyborcze i wziąć się do roboty, atakuje i obraża tych, którzy go do tej godności wynieśli. Churchill, nie mogąc w pewnym momencie znieść pretensji de Gaulle'a, zaproponował mu natychmiastowy powrót do okupowanej Francji, a tam w hitlerowskim obozie jenieckim de Gaulle ciszę nocną miałby zapewnioną. Nasz prezydent też, gdyby wrócił do Ruskiej Budy, nie musiałby się szarpać z odmętami szaleństwa. Skoro naród nie sprawdził się w wyborach, co sugerują rządzący i ich media, sięgnięto po stare, wypróbowane metody. I tych w odmętach szaleństwa krytyki antypomunistycznej przekonywano, że tzw. uchybienia w setkach komisji wyborczych o niczym nie świadczą.
Zastosowano więc metodę Zenona Laskowika ze skeczu o traktorze kabaretu Tey. Kiedy Boluś (Rudi Schubert) oświadczył, że tjaktoj nie pojedzie, bo ma zepsute koło, Laskowik oskarżył go o sianie defektyzmu. Skoro się zepsuło tylko jedno koło, to należy powiedzieć, że trzy są dobre - przekonywał Bolusia kierownik sklepu Laskowik. Przecież to to samo, co tjaktoj jest zepsuty - odszczekiwał się w pisowskim, antysystemowym stylu Boluś. Ale jak brzmi! Trzy dobre!!! - oznajmił, z żarliwością Komorowskiego, Kopacz i reżimowych mediów kierownik sklepu Laskowik. W ostatnich wyborach samorządowych tjaktoj był niesprawny, począwszy od układu kierowniczego PKW, a i tak pojechał zgodnie z demokracją pomunistyczną. Cały system jest tak skonstruowany, że gdyby nawet 99,9 proc. głosów było sfałszowanych lub nieważnych, to wszystkie sądy, łącznie z najwyższym, orzekną, że nie miało to wpływu na wynik wyborów.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: Marek Król: Powrót gnoma