"Super Express": - Polski rząd zrezygnował z używania określenia "mniejszość polska w Niemczech" we wzajemnych relacjach polsko-niemieckich.
Thomas Urban: - Zacznijmy od tego, że temat ten powraca raz na jakiś czas, zwykle na czas kampanii wyborczej i zaraz potem znika. Każdy etap tej trwającej już 20 lat debaty zawsze kończy się tym samym - że w świetle prawa coś takiego jak mniejszość polska w Niemczech po prostu nie istnieje. Toteż stanowisko polskiego rządu jest logiczne.
- Ale istnieje mniejszość niemiecka w Polsce. Skąd ta asymetria?
- Według Rady Europejskiej Polacy w Niemczech nie podpadają pod kryteria definicji mniejszości narodowej. Mówią one o historycznej, wielowiekowej obecności danej grupy narodowej w obcym państwie. Otóż Niemcy w Polsce zamieszkują swoje dawne tereny. To państwo polskie przyszło do nich, a nie na odwrót. Natomiast Polacy w Niemczech są imigrantami. To jest ta fundamentalna różnica. Co więcej, duża część obywateli polskich przyjechała do Niemiec w latach 70. i 80. w charakterze Ślązaków czy Mazurów i ma papiery niemieckie.
- Co na ten temat mówi traktat polsko-niemiecki z 1991 roku?
- Nie mówi o polskiej mniejszości mieszkającej w Niemczech, lecz tylko o polskiej grupie narodowościowej. Jest oczywiście różnica między niemiecką Polonią a np. Turkami. Polacy są obywatelami UE i z tego tytułu przysługują im należne prawa.
- Jakie to prawa?
- Niemcy powinni finansować biura dla Polonii niemieckiej. A także wpierać rozwój języka polskiego i polską kulturę. Jeżeli jest określona liczba uczniów jakiejś narodowości w szkole, ma ona obowiązek zorganizować dodatkowe zajęcia w jej języku. Oczywiście zależy to także od zaangażowania rodziców. Z drugiej strony, Polacy domagają się szkół polskojęzycznych w Niemczech, a niemieckojęzycznych na Opolszczyźnie nie ma żadnej. Niemieccy uczniowie mają jedną dodatkową lekcję w tygodniu w ojczystym języku.
- W Polsce mieszka około 150 tysięcy Niemców, a Polaków w Niemczech dwa miliony.
- Liczba Polaków w Niemczech nie jest dokładnie zdefiniowana. Istniejące tam organizacje Polaków, które są ze sobą skłócone i nie są w stanie oszacować w urzędach liczby swych członków.
- Dlaczego Bundestag podjął decyzję o tym, że nie będzie rehabilitacji Polaków, którzy ucierpieli z rąk III Rzeszy?
- Nie było takiej decyzji. Bundestag nie zajmuje się tym tematem. To sprawa ministerstw i sądów po obu stronach. Uważam, że trzeba prawnie zrehabilitować tych, którzy zginęli z rąk hitlerowców i prędzej czy później do rehabilitacji dojdzie. To oczywiste również dla Niemców - chyba nikt tu nie mówi, że nie wolno rehabilitować ofiar nazizmu. To oczywista oczywistość, jak to mówi pan prezes.
Thomas Urban
Niemiecki dziennikarz, korespondent "Suddeutsche Zeitung" w Polsce