Za iście młodzieńcze szarżowanie został skarcony przez sąd i tu pretensje może mieć do własnego niewyparzonego języka. Jednak na tle wielu rozleniwionych i zbyt poukładanych z grupami interesów polityków Ziobro wypadał zaskakująco dobrze. Swoją pracą i zaangażowaniem budził zaufanie, mimo pojawiających się pąsów na policzkach i nieco kuglarskich akcji z niszczarkami czy dyktafonami. Wczoraj w swoim emocjonalnym stylu zrzekł się immunitetu. Jego wina - pokazanie Jarosławowi Kaczyńskiemu dokumentów ze śledztwa mafii paliwowej - wydaje mi się dość niewinna. Ale dura lex, sed lex, twarde prawo, ale prawo. Niech zajmą się tym prawnicy. To będzie swoisty test dla rządu Tuska, bo w Polsce w niezależność prokuratorów mało kto wierzy. Kiedy wczoraj premier Donald Tusk powiedział: "Jest mi obojętne, co stanie się z Ziobrą" - to słowa te miały brzmieć jako obietnica nieingerowania w śledztwo przeciwko Ziobrze. Tylko że w tych słowach wyraźnie zabrzmiała też niechęć do byłego ministra sprawiedliwości. Zamierzona?
Test z Ziobry
2008-09-04
4:00
Jaki jest Zbigniew Ziobro, wiemy wszyscy. Ambitny, wymagający, rzutki i żądny sukcesów. Ale wiemy też, że jest również nieco próżny i że lubi poszarżować, co w przypadku ministra sprawiedliwości zaletą raczej nie jest.