"Super Express": - Zamachu w Norwegii dokonał niekryjący swoich sympatii nacjonalistycznych Anders Behring Breivik. Czy wobec rosnących w siłę skrajnych ugrupowań może to być początek fali ekstremizmu prawicowego w Europie?
Prof. Roman Bäcker: - Nie wolno łączyć wszelkich nurtów nacjonalistycznych, populistycznych czy nawet ksenofobicznych z aktami terrorystycznymi. Te są bowiem dziełem ludzi niezrównoważonych psychicznie albo ogarniętych specyficzną paranoją o charakterze politycznym. Mówienie, że terrorysta głosi poglądy nacjonalistyczne jest w tym kontekście daleko idącym uproszczeniem. U zamachowców mamy znacznie bardziej skrajne myślenie, niż to klasycznie nacjonalistyczne.
- W latach 70. terror w Europie siały lewackie bojówki. I wyrosły z zawodu polityką rządzących partii lewicowych. W przypadku prawicy scenariusz może być podobny?
- Nigdy nie jest tak, że jakiekolwiek partie, nawet rządzące, są w stanie zrealizować w całości swój program. Może nie wystarczyć budżetu czy możliwości politycznych. I terroryści zawsze znajdą usprawiedliwienie dla swoich działań. Choćby w biedzie niektórych grup społecznych.
- Polityka to tylko pretekst do działań takich osobowości, jak Breivik?
- Pamiętajmy, że sposób myślenia ludzi, którzy mordują tylko dlatego, że chcą zamanifestować swoje istnienie, jest odmienny od myślenia umiarkowanego, racjonalistycznego, dążącego do pragmatycznego realizowania realnych celów. Terrorysta ma nie tylko czarno-biały schemat myślenia. Jednocześnie uważa, że tylko on może zmienić świat i po jego czynie nastąpi absolutne zbawienie. To sposób myślenia paranoidalny i utopijny, czyli z naszego punktu widzenia irracjonalny. Jednak gdyby nie to przekonanie, taka osoba nie podejmowałaby działań terrorystycznych.
- Wzrost poparcia dla skrajnej prawicy w Europie nie musi więc oznaczać wzrostu ekstremizmu i zagrożenia dla demokracji?
- Każdy ekstremizm jest zagrożeniem dla porządku demokratycznego. Musimy jednak rozróżniać poglądy, czasem nawet bardzo radykalne, od działań terrorystycznych i sposobu myślenia, który terror usprawiedliwia.
- Do tej pory w Europie mówiło się głównie o zagrożeniu terroryzmem islamskim. Nie doceniliś-my tendencji ekstremistycznych wśród rdzennych Europejczyków?
- Od ataków na World Trade Center mówi się właściwie o terroryzmie skrajnych fundamentalistów islamskich i jest to zrozumiałe. W rzeczywistości bardzo skrajne ugrupowania nacjonalistyczne czy lewackie są w dalszym ciągu zdolne do podejmowania akcji terrorystycznych. Zagrożenia z ich strony nie można całkowicie lekceważyć. Może być tak, że przykład norweski pobudzi do działania ugrupowania innych ludzi o podobnym sposobie myślenia.
- W Niemczech służby bezpieczeństwa alarmują przed zagrożeniem ze strony grup lewackich. Jeśli w Niemczech wzrasta zagrożenie, może wzrosnąć też w innych krajach.
- Wydaje mi się, że w Europie nie ma większego zagrożenia falą jakiegokolwiek terroryzmu, szczególnie po śmierci bin Ladena. Nie oznacza to jednak, że ataki terrorystyczne nie są możliwe. Takie zagrożenie istnieje zawsze. Pozostaje tylko kwestia tego, czy będziemy mieli do czynienia z większą falą, czy jednostkowymi przypadkami, wybuchającymi co jakiś czas.
- Breivik to przypadek jednostkowy?
- Tego, co stało się w Norwegii, dokonał jeden człowiek. Nie ma też żadnych śladów jego powiązań z innymi. Na razie wygląda to więc na przypadek jednostkowy. Odpowiedź na to, czy tak właśnie będzie, przyniosą najbliższe miesiące.
Prof. Roman Bäcker
Politolog. Uniwersytet Mikołaja Kopernika