"Super Express": - W piątkowym zamachu zginęło dwóch wysokich urzędników państwowych. Czy to oni byli celem?
Dmitrij Babicz: - Sądzę, że celem byli zwykli ludzie. Próbę likwidacji dwóch osób można podjąć w mniej spektakularny sposób, a jednocześnie dający większą pewność sukcesu - bo przecież nie wszyscy pasażerowie pociągu ponieśli śmierć.
- Komu było potrzebne nieszczęście zwykłych ludzi?
- Dziś nie da się odpowiedzieć na to pytanie. Destabilizacja społeczeństwa i obecnej władzy jest celem wielu organizacji i grup. W ostatnich latach w Rosji było kilka prób zamachów terrorystycznych na infrastrukturze kolejowej i kilka zostało przeprowadzonych. W większości z nich zarzuty postawiono separatystom z północnego Kaukazu, a w jednym wypadku ugrupowaniu rosyjskich nacjonalistów.
- No właśnie, do ostatniego zamachu przyznało się neonazistowskie ugrupowanie.
- Wydaje mi się, że prawdziwi zamachowcy nie odważą się na ujawnienie swojej tożsamości.
- Dlaczego?
- Bo władza jest dziś zbyt silna i żaden z jej przeciwników nie rzuci jej bezpośredniego wyzwania.
- Czy władza odczuje to ukąszenie?
- Swoistym problemem działających w Rosji terrorystów jest wielkie terytorium kraju oraz to, że akty terroru nie są czymś nowym dla rosyjskiego społeczeństwa. W związku z tym trudno jest uzyskać najbardziej pożądaną reakcję - powszechną panikę i długotrwałe zaszokowanie. Co więcej, władza kontroluje telewizję i siła tego medium ma ją chronić i wzmacniać, a nie osłabiać.
- Jaki powód mieliby nacjonaliści, aby dokonać zamachu?
- Rosyjscy nacjonaliści nienawidzą obecnej władzy, nazywając ją okupacyjną czy żydowską - i tak dalej w tym stylu.
- Autorytaryzm im się nie podoba?
- Podobałby się im autorytaryzm, ale taki, w którym to oni by rządzili. Tymczasem nawet nie mogą przystąpić do wyborów na żadnym szczeblu.
- Istnienie organizacji neonazistowskich w kraju kultu zwycięstwa nad nazizmem musi dziwić.
- Sowiecki totalitaryzm po tym, jak pokonał totalitaryzm nazistowski, nie tłumaczył swojemu społeczeństwu istoty ideologii wroga. Zdefiniowano ją po prostu jako bezdyskusyjne zło. Ludziom, którzy dzisiaj się z nią utoż-samiają, imponuje w niej radykalizm i siła.
- Jak groźni są rosyjscy ultranacjonaliści?
- Sądzę, że stoją za wieloma zabójstwami dziennikarzy i obrońców praw człowieka, o które podejrzewa się oficjalną władzę. W Rosji dziesiątki tysięcy młodych ludzi deklaruje się jako nacjonalistyczni skinheadzi.
- Skąd wziął się ten problem?
- Przyczyna pierwsza: Rosja jest drugim krajem na świecie, po USA, do którego kieruje się potok nielegalnej imigracji. Głównie ludzi z biedniejszych części byłego Związku Sowieckiego. To rodzi ogromne napięcia społeczne. Przyczyna druga: służby specjalne słabo infiltrują środowiska skrajnej prawicy. Odwrotnie niż w Niemczech. Dlatego wykrywalność napaści i zabójstw na tle rasowym jest w Rosji minimalna. Zaplanowany rabunek czy zabójstwo na zlecenie układają się w logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy. Polowanie - w dosłownym sensie - na cudzoziemców ma w sobie dużo z przypadkowości: banda zwyrodnialców rzuca się na pierwszego napotkanego "obcego", bije go i oddala się. Jedynym elementem planowania w takim schemacie jest sama chęć dokonania napaści. Bez dobrej agentury nie da się zwalczyć tego zjawiska. Mordercy pozostają bezkarni - zakładają rodziny, wychowują dzieci.
Dmitrij Babicz
Analityk polityczny pisma "Russia Profile" i agencji informacyjnej RIA Novosti
Władze rosyjskie są bezradne "Super Express": - Według dotychczasowych danych w piątkowym zamachu w Rosji zginęło 26 osób, a rannych jest sto. Dzień później na tej samej linii kolejowej znowu eksplodował ładunek wybuchowy. Czy oba ataki mają ze sobą związek i kto za nimi stoi?
Wiktor Bater: - Wykluczyłbym odpowiedzialność ultranazistowskiej grupy typu Combat 18. W Rosji praktycznie nikt nic o niej nie wie. Służby specjalne też wykluczają ten wariant. Zamach był przeprowadzony bardzo profesjonalnie, przez ludzi po intensywnym, saperskim przeszkoleniu. Środki, jakimi ich dokonano - sposób podłożenia bomby, ładunek wybuchowy, detonator - świadczą też, że obydwu zamachów dokonali ci sami ludzie. Co więcej, oficjalnie cała trasa jest monitorowana i kontrolowana przez patrole przed każdym kursem. W rzeczywistości nie ma technicznej, fizycznej i finansowej możliwości, żeby nadzorować to 24 godziny na dobę. To miejsce zapomniane przez Boga i ludzi, bardzo trudno dostępne, bagienno-lesiste. Istnym cudem jest, że służby ratunkowe dotarły tam w dwie godziny. Jeśli więc ktoś chce, by zamach był głośny i skuteczny, na pewno wybierze "Newski Express". Ważny był też dzień zamachu. W piątek urzędnicy państwowi wysokiego szczebla i biznesmeni - pochodzący w większości z Petersburga - wracają na weekend do północnej stolicy. Ten zbieg różnych okoliczności nie mógł być przypadkowy. Wskazują one na ślad kaukaski. Dziś północny Kaukaz stoi w ogniu. Radykalne islamskie ugrupowania podkładają bomby w urzędach, na przystankach, w autobusach, na bazarach. Wojna domowa trwa w Dagestanie, Inguszetii, Osetii Południowej, choć się o tym nie mówi. W mediach pojawiła się postać krępego, rudego czterdziestolatka, prawdopodobnie poszukiwanego listem gończym Pawła Kosołapowa. To były rosyjski żołnierz, który zindoktrynowany przez Czeczenów przeszedł na islam i walczył z Rosjanami. Basajew na początku dekady wysłał go do Moskwy, by koordynował pracę czeczeńskich grup dywersyjnych.
- Jak zareagują władze na Kremlu?
- W tej sprawie jest więcej pytań niż odpowiedzi. W takich sytuacjach ogłasza się żałobę narodową. Tymczasem brak takiej reakcji ze strony władzy wskazuje na chęć zignorowania zamachu za wszelką cenę. By nie dać satysfakcji sprawcom. Z drugiej strony można też mówić o bezradności władz, które pacyfikację Czeczenii zrównały z pacyfikacją północnego Kaukazu. Służby specjalne w Rosji są wszechwładne, ale nie wszechmocne. Nie wiem, czy i kiedy uda się znaleźć prawdziwych sprawców zamachu. Zrobią wszystko, by jak najszybciej śledztwo zakończyć i udowodnić coś Putinowi i Miedwiediewowi, a obywatelom swoją skuteczność. Istnieje więc niebezpieczeństwo, że winę zrzuci się na jakiegoś kozła ofiarnego.
Wiktor Bater
Korespondent Polsat News w Moskwie