"Super Express”: – Media ujawniły szokujące informacje na temat działań ks. abp. Sławoja Leszka Głódzia – delikatnie mówiąc niedobrego traktowania podległych mu księży. Jest Pan zaskoczony?
Tomasz Terlikowski: – Absolutnie nie. O tym, jak ksiądz arcybiskup traktuje podlegających mu księży, było wiadomo już w czasie, gdy był biskupem polowym Wojska Polskiego, a później metropolitą warszawsko-praskim. Nie słyszałem, by miało się cokolwiek w tej sprawie zmienić.
– Są dziś głosy mówiące o tym, że ujawnianie informacji o zachowaniu księdza arcybiskupa jest atakiem na Kościół, że trzeba stanąć „murem za arcybiskupem”?
– A dlaczego nie murem za prześladowanymi księżmi?! W święcenia biskupie nie są wpisane mobbing, prostactwo i chamstwo. Jeżeli ktoś szkodzi Kościołowi, to nie księża, nie ujawniający sprawę dziennikarze, ale poprzez swoje zachowanie abp. Sławoj Leszek Głódź. Takie sprawy należy załatwiać jak najszybciej. Po to, by urząd biskupa kojarzył się z twarzą ojca.
– Przed laty biskupi kojarzeni byli jako książęta Kościoła, ludzie na bardzo wysokim poziomie. Czy wtedy ten obraz był zafałszowany, czy coś się zmieniło w samym Kościele?
– Absolutnie nie wolno na podstawie jednego przypadku generalizować i obarczać winą całej Konferencji Episkopatu Polski. Znam biskupów, którzy są ludźmi skromnymi i z pełną kulturą traktującymi podległych im księży.
– Ale przeciwnicy Kościoła bardziej dostrzegą działania abp. Głódzia niż dzieła Caritasu czy szlachetnych księży…
– Dlatego jeżeli ktoś tu szkodzi Kościołowi, to jest to abp Głódź. Tu konieczna jest szybka reakcja.
– No właśnie – brak tej reakcji szokuje. Kto jest władny wyciągnąć konsekwencje wobec metropolity?
– Władza jest tylko jedna – Stolica Apostolska i Ojciec Święty.
– Sławoj Leszek Głódź biskupem polowym został jeszcze za pontyfikatu św. Jana Pawła II, jako biskup praski przetrwał Benedykta XVI i Franciszka. Skoro pewne rzeczy nie były tajemnicą, czemu żaden z papieży nie podjął działań?
– Sprawa szczególnie w pierwszym okresie była bardzo trudna. Biskup Głódź miał wtedy doskonałe kontakty z nuncjuszem apostolskim abp. Józefem Kowalczykiem. I co za tym idzie świetne kontakty z kurią rzymską. Te kontakty ma zresztą do dziś. I wszelkie informacje przechodzą przez rzymską kurię. Wystarczy, że papież nie jest o różnych sprawach informowany. Jak nie wie, trudno, by podejmował decyzję.
– Czyli Ojciec Święty jest jak w szklanej klatce pozbawiony dostępu do informacji?
– Tu nie chodzi o szklaną klatkę. Papież zarządza organizacją reprezentującą miliard ludzi na całym świecie. Setki tysięcy księży, tysiące biskupów. Trudno, by o wszystkim wiedział i nad wszystkim sprawował kontrolę. Od tego jest rzymska kuria. W Polsce – nuncjatura apostolska. I dziwi jej bierność w sprawie abp. Głódzia.