"Super Express": - Co wynika z ujawnionych na taśmach nagrań rozmów księdza Kazimierza Sowy?
Tomasz Terlikowski: - Prowadzenie rozmów na tego typu tematy jest dla kapłana i Kościoła bardzo niebezpieczne. Tu mamy do czynienia z brataniem się księdza z politykami jednej opcji - Platformy Obywatelskiej, jednak gdyby podobne rozmowy prowadził inny ksiądz z jakąś inną partią, nawet bardziej prawicową niż Platforma Obywatelska, byłoby to dla kapłana i Kościoła równie niedobre.
- W tym konkretnym wypadku uderza też język używany przez księdza, nielicujący chyba z postawą kapłana?
- Nie lubię klerykalizmu, który zakłada, że ksiądz ma mówić językiem innym niż wszyscy. Jeżeli wymagamy od kapłana kulturalnego języka, sami go stosujmy, wtedy będziemy mieli przynajmniej moralne prawo do krytyki. Oczywiście język na tych nagraniach nie jest sympatyczny, jednak ci, którzy najgłośniej krzyczą ze wzburzenia, sami w prywatnych rozmowach używają podobnego języka.
- Jakie konsekwencje może ponieść ksiądz Sowa za swoje postępowanie?
- Nie sądzę, by rozmowy, które ksiądz Sowa odbył, były podstawą do nałożenia jakichś kar kanonicznych.
- Dlaczego?
- Żeby takie kary nałożyć, trzeba by było udowodnić niewierność doktrynie Kościoła katolickiego. Tymczasem w przypadku księdza Sowy można oczywiście polemizować z głoszonymi przez niego tezami, mówić, że są zbyt liberalne, mieszczą się jednak w nauczaniu Kościoła. Co więcej, ksiądz Kazimierz Sowa wielokrotnie bronił doktryny Kościoła także w kwestiach niewygodnych dla liberalnej części opinii publicznej. Natomiast rolą biskupa jest ocena, co zrobić z politycznymi uwikłaniami księdza, który najpewniej otrzyma nowe zadania duszpasterskie. To najlepsze lekarstwo na wszelkie - lekkie i ciężkie - choroby kapłana.
- Gdy na Facebooku napisał pan, że ksiądz Sowa nie złamał doktryny, część użytkowników zareagowała bardzo emocjonalnie, nie zgadzając się z tą opinią. Czy nie jest tak, że polityczna wojna w Polsce podzieliła katolików, jedni lubią tego księdza, inni innego, a nauczanie Kościoła schodzi na dalszy plan?
- Obawiam się, że może tak być. Że wielu ludzi zaczyna traktować Kościół jako część własnego plemienia. Tymczasem w Kościele jest miejsce dla wiernych, którzy głosują na PiS, na PO, na Kukiza, Korwina. Powiem więcej - jest miejsce dla tych, którzy z jakichś powodów głosują na SLD albo Partię Razem. A księża mają prawo mieć własne poglądy. Chciałbym jednak, by kapłani niezależnie od poglądów unikali zaangażowania partyjnego. Dlatego że Kościół powinien być ponad tym partyjnym, plemiennym sporem, wtedy jego głos będzie bardziej słyszalny. Wracając do księdza Sowy - popełnił błąd, za mocno zaangażował się po stronie PO. Takim samym błędem jest też jednak zaangażowanie niektórych duchownych po stronie PiS.
Zobacz także: Sławomir Jastrzębowski: Schowajcie księdza Sowę na sto lat. Potem się zobaczy