Czterech kandydatów na kandydata
Prawo i Sprawiedliwość szuka kandydata na prezydenta, ale jak przyznają nam politycy tej partii, nie jest łatwo. - Obawiam się, że kogo byśmy nie wystawili, to przegramy z kandydatem obozu liberalnego, czyli najpewniej z Trzaskowskim. Dlatego walczymy o godną porażkę, a nie o zwycięstwo – mówi szczerze jeden z posłów PiS. Czy receptą na kryzys w sprawie odgórnego wyboru jednego kandydata będą prawybory w PiS? Na giełdzie nazwisk są cztery nazwiska: Karol Nawrocki, Mariusz Błaszczak, Tobiasz Bocheński i Marcin Przydacz.
- Nie ma żadnej ostatecznej decyzji w tej sprawie - komentował Jarosław Kaczyński, pytany w Sejmie, czy partia rozważa organizację prawyborów. I dodał, że kwestia ta była omawiana już od wielu tygodni. - Proszę mi wybaczyć, ale będę musiał prosić o cierpliwość, nie taką znów długotrwałą - zaznaczył prezes. Tymczasem temat prawyborów wzbudza ogromne emocje w PiS. - Ogromnie się cieszę, jeśli tak będzie, jeśli dojdzie do prawyborów w PiS. Byłem nawet zwolennikiem takiej procedury. Chcemy wyłonić kandydata, który będzie miał zdecydowaną większość w naszym ugrupowaniu. Jeśli o mnie chodzi, to ja wybierałbym spośród dwójki Karol Nawrocki lub Mariusz Błaszczak – zaznacza w rozmowie z nami poseł Przemysław Czarnek.
Telus: prezes powinien wyłonił kandydata
Inaczej całą sprawę widzi poseł Robert Telus. - Trudno powiedzieć, czy prawybory to dobry pomysł… Osobiście uważam, że to prezes Jarosław Kaczyński powinien najlepiej zdecydować, kto wystartuje z PiS na prezydenta. Jeśli ode mnie by to zależało, to takie stanowisko bym rekomendował – stwierdził w „SE” Telus.
Eksperci nie mają wątpliwości, że perspektywa prawyborów to dla Kaczyńskiego rozmywanie odpowiedzialności za ewentualną porażkę w majowych wyborach. - Kaczyński forsując prawybory, chce odsunąć piętno klęski w wyborach prezydenckich na wszystkich członków partii. Ruch z prawyborami pokazuje też słabość partii i przywództwa, bo do tej pory, jak choćby przy Andrzeju Dudzie, to Kaczyński wskazywał kandydata na prezydenta – komentuje nam prof. Kazimierz Kik, politolog.