Pamiętacie Państwo być może powołaną na to stanowisko za czasów pierwszych rządów PiS Ewę Sowińską. Nawet jeśli nie pamiętacie jej z nazwiska, to na pewno z łatwością odnajdziecie w pamięci jej wypowiedź o zgubnym wpływie na dzieci popularnej bajki „Teletubisie”. Pani rzecznik dostrzegała w niej wtedy zakamuflowaną promocję homoseksualizmu. Nie wiem, jakimi ścieżkami muszą chodzić myśli ludzi, którzy w niewinnej bajce widzą takie bezeceństwa. Nie wiedzieliśmy wtedy tego wszyscy, dlatego było o tej wypowiedzi głośno. Ale jakżeż niewinna i wyważona się ona wydaje z perspektywy 13 lat. Była może nieco głupia, ale zasadniczo sprowadzała się „jedynie” do uwagi, że ktoś próbuje oswajać dzieci z przekonaniem, że homoseksualizm to coś zupełnie normalnego. I co więcej, była jednak dość egzotyczna na tle przekonań większości polityków rządzącej wówczas koalicji.
Wypowiedź Pawlaka to już wycieczka w regiony, które dla zdroworozsądkowego człowieka są kompletnym wariactwem. I nie jest ona odosobnionym głosem na prawicy, ale wyrazem przekonań jej głównego nurtu, oddającym stan ducha tego środowiska. Od czasów pani Sowińskiej prawica zaczęła widzieć w homoseksualizmie już nie aberrację przeciw naturze, jak to drzewiej bywało. Orientacja seksualna okazała się ideologią. Nie jakąś tam niewinną ideologią, ale z gruntu (i tu będą cytaty) marksistowską, neobolszewicką; dokończeniem dzieła Lenina i Stalina. Walka o prawa osób LGBT dla polskiej prawicy to seksualizacja dzieci, uczenie przedszkolaków masturbacji i – jak dowodzi pan Pawlak – podstępne zmienianie ich płci za pomocą farmakologii. Czysty odlot. Ale tak właśnie ewoluuje nasza prawica: od pozycji centrowych ku radykalizmowi, fundamentalistycznym odruchom i wizjom prosto ze snu wariata. Dokąd zmierza ta ewolucja? Strach pomyśleć.