- Kibicuję panu ministrowi Przemysławowi Czarnkowi. Mamy bardzo podobne poglądy, miałem okazję z nim rozmawiać o polskiej edukacji. Chciałbym, żeby mógł rozpocząć swoją działalność i żeby to przełożyło się pozytywnie na sytuację w polskiej oświacie – mówi nam Dariusz Piontkowski. I zdradza dlaczego musiał pożegnać się z resortem edukacji. - Polityka ma to do siebie, że nie ma takiego zawodu jak minister. To jest funkcja, którą sprawuje się przez jakiś czas i ponieważ władze polityczne uznały, że potrzebna jest rekonstrukcja rządu i zmiana charakteru resortu edukacji, to wydaje się logiczne, że w takiej konstrukcji ministrem powinien być ktoś z doświadczeniem akademickim, tytułem naukowym, bo to będzie ułatwiało kierowanie połączonym ministerstwem edukacji i nauki – zaznacza dalej w rozmowie z „SE” Dariusz Piontkowski, który jak nam przyznaje „nie widzi nic kontrowersyjnego u ministra Czarnka”.
ZOBACZ TAKŻE: Żona Czarnka to ZABÓJCZA PIĘKNOŚĆ! Ale z niego FARCIARZ! [ZDJĘCIA]
- Stalowych nerwów życzę ministrowi Czarnkowi, bo to na pewno będzie mu potrzebne.Trzeba wrócić do sprawy wychowania patriotycznego, i to jest element, którego niestety nie udało mi się wykonać bo nie było czasu, miałem ten trudny okres, kiedy był okres postrajkowy, później kampanie wyborcze, koronawirus i nie było czasu na przeprowadzenie gruntownych zmian, więc życzę panu ministrowi, aby takie nadzwyczajne sytuacje się nie zdarzały i można było przeprowadzać zmiany – kwituje Dariusz Piontkowski.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: OTO NOWY bat Kaczyńskiego na Rydzyka i jego kumpli. Nie patyczkują się