Wszystko zaczęło się od ustawy, której projekt przedstawił w październiku 2017 r. wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki (33 l.). Chodzi o dużą ustawę reprywatyzacyjną, która zakłada m.in. rekompensaty za utracone mienie. Szybko okazało się, że są zastrzeżenia do projektu płynące z zagranicy.
Dotarliśmy do dokumentu, który do resortu przysłała wspomniana organizacja żydowska. Po pierwsze, protestuje ona przeciwko temu, że ustawa dotyczy tylko obywateli Polski. Do tego organizacja żydowska sprzeciwia się wyłączeniu z ustawy nieruchomości rolnych, leśnych, przemysłowych czy brakowi ścieżki dochodzenia roszczeń za przejęcie firm rodzinnych. W sumie zgłoszono kilkanaście uwag - od przedłużenia terminów zgłaszania roszczeń, po szybszą ścieżkę formalną.
Czy ministerstwo się ugnie? - Potwierdzam, że takie stanowisko do nas wpłynęło. Nasz projekt ustawy optymalizuje ramy zadośćuczynienia oraz eliminuje dawne roszczenia. Z listy zgłoszonych postulatów obecnie rozważamy jedynie kwestie obywatelstwa - mówi dr hab. Kamil Zaradkiewicz (46 l.), współautor ustawy.
Premier Mateusz Morawiecki wygłosił orędzie w sprawie nowelizacji ustawy o IPN
Ale spór dotyczy też żydowskiego mienia, które nie ma spadkobierców. Normalnie stałoby się własnością Skarbu Państwa, Żydzi mają jednak inną propozycję, bo ich zdaniem takie zwroty są kluczowe, jeśli chodzi np. o pieniądze dla osób ocalałych z Holokaustu. Co ważne, jeszcze przed polskimi propozycjami w lutym w Senacie USA zaprezentowano projekt ustawy 447 dającej amerykańskiemu Departamentowi Stanu uprawnienia m.in. do pomocy w odzyskiwaniu żydowskiego mienia bezdziedzicznego. W grudniu Senat przyjął projekt aktu. Ile mogą być warte roszczenia wobec Polski? Mówiło się o kwocie 230 mld zł, ale biorąc pod uwagę nowe okoliczności zawarte w dokumencie, kwota może być znacznie wyższa. - Nawet bilion złotych - przyznaje nasze rządowe źródło.