Lech Wałęsa wciąż aktywnie komentuje polskie życie polityczne. Były prezydent zgodził się wystąpić w programie "Tomasz Lis", gdzie wypowiedział się o trwających już ponad miesiąc (od 22 października) protestach w całej Polsce. Na manifestacjach uczestniczące w nich kobiety sprzeciwiają się orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r., zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, jest niezgodny z konstytucją. Wałęsa przedstawił iście katastroficzną możliwą wersję wypadków, oceniając: - To już są ostatnie dwa szczeble na drabinie do spadnięcia w przepaść. Następnym razem ktoś nie wytrzyma, pchnie nożem przebranego policjanta i się zacznie wojna domowa.
Prawdziwy "popis" erudycji Wałęsa dał jednak dopiero po chwili. To wówczas zaskakująco ocenił, że "nie można dać bez przerwy bić po twarzy i mówić, że deszcz pada".
Wyglądało to następująco:
Internauci błyskawicznie zaczęli szydzić ze słów byłego prezydenta. Powstały takie sformułowania jak np.:
- Gdyby kózka nie skakała to i Salomon nie naleje- Nie można też pluć na twarz i mówić, że równo puchnie- To nie deszcz, to czelabiński grad- A kto rano wstaje ten leje jak z cebra!- Choć "darowanemu koniowi, nie podkłada się świni", to jednak: "lepszy wróbel w garści niż elektryk na emeryturze"- Grosz do grosza a fortuna się kołem potoczy