Nie jest żadną tajemnicą, że Andrzej Duda to wielki miłośnik nart. Prezydent jeździ od dzieciństwa, to jego wielka pasja, której nie porzucił nawet, gdy objął funkcję głowy państwa. Zawsze robił wypady w góry, ale tej zimy musiał uzbroić się w cierpliwość, bo ze względu na pandemię i obostrzenia, stoki narciarskie zostały zamknięte. Dopiero od 12 lutego stoki narciarskie mogą działać w ściśle określonym reżimie sanitarnym. Prezydent postanowił więc skorzystać z tej możliwości i udał się na krótki urlop do Wisły, gdzie znajduje się Zameczek Prezydencki.
Niestety, ale taka postawa zdaniem ekspertki nie jest godna pochwały: - Z punktu widzenia epidemiologii osoby opiniotwórcze powinny być wzorem poprawnych zachowań, więc myślę, że może rzeczywiście pojawienie się takiej osoby na nartach może być źle odbierane. Sam prezydent jako jedna osoba nie stanowi zagrożenia, natomiast daje przykład innym i nie jest to dobra reklama propagowanych obecnie zachowań - mówiła w rozmowie z "Super Expressem" prof. Joanna Zajkowska, podlaski wojewódzki konsultant do spraw epidemiologii.
Zobacz wideo i galerię zdjęć z zimowych szaleństw na stoku prezydenta Andrzeja Dudy.
Urlop prezydenta trwał 5 dni. W niedzielne popołudnie Andrzej Duda wracał już do Warszawy. O ile jednak inni urlopowicze musieli swoje odstać za zatłoczonej drodze, o tyle prezydent Andrzej Duda na sygnale przemknął tuż za oknami ich aut. Na nagraniach opublikowanych w mediach społecznościowych widać kolumnę samochodów SOP, która na sygnale omija korki. Nie brakuje oczywiście również złośliwych komentarzy, zwłaszcza od osób, które odstały swoje godziny w tym drogowym korku. Jeden z internautów napisał: - No, bobasek się wyjeździł, czyli jutro zamknięcie stoków...