Jan Maria Jackowski odnosi się także do tzw. maili Dworczyka i widma przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Kamila Biedrzycka: Jak pan ocenia wszystko to, co dzieje się wokół Łukasza Mejzy?
Jan Maria Jackowski: (…) Problem jest polityczny, ponieważ mamy do czynienia z przedstawicielem małego, kieszonkowego ugrupowania, które się nazywa Republikanie. Ono jest niezwykle radykalne w lobbowaniu swoich politycznych interesów i stoi murem za ministrem Mejzą. W kuluarach politycznych mówi się, że dochodzi do bardzo ostrego sporu między środowiskiem Republikanów a PiS-em.
- Mamy konflikt na linii Jarosław Kaczyński – Adam Bielan?
- Ujęła to pani w sposób właściwy i trafny (…)
- Adam Bielan to niezwykle doświadczony polityk. Jak to się stało, że zdecydował się przyjąć do swojej partii Łukasza Mejzę? Musiał wiedzieć o niejasnych sytuacjach, które wokół niego krążą.
- Potrzebował pewnej matematycznej liczby, która dawała poczucie stabilnej większości dla obozu rządzącego i to była karta przetargowa we wszystkich dyskusjach. Przecież kilka tygodni temu był taki moment, kiedy miały być głosowania w Sejmie i marszałek Witek ogłosiła, że zepsuły się maszyny. A okazało się, że po prostu Republikanie – dopóki nie odbyła się konferencja prezesa Kaczyńskiego – nie chcieli brać udziału w głosowaniu i rząd nie miał wtedy większości.
- Bielan chciał mieć wróbla w garści.
- Tak jest. I wtedy prezes Kaczyński powiedział, że Kamil Bortniczuk będzie ministrem sportu, a pan Mejza sekretarzem stanu. I nagle się okazało, że maszynka do głosowania zaczęła dobrze działać. To wszystko się odbywa właśnie na takiej zasadzie. Dla mnie to jest wyjątkowo bulwersujące, bo w jawny sposób przeczy tym deklaracjom sprzed lat, dzięki którym uzyskaliśmy społeczne poparcie. Mieliśmy zmieniać obraz polskiej polityki, odchodzić od nepotyzmu, handlowania stanowiskami, kolesiostwa, skoku na kasę. Od tych wszystkich elementów, za które krytykowaliśmy poprzednie ekipy. I nagle się okazuje, że w zasadzie może powstać wrażenie, że nie ma różnicy, a może jest nawet bardziej widowiskowe. Bo na to nakładają się jeszcze domniemane, choć w wielu wypadkach potwierdzane, maile, pokazujące kuchnię i to, jak się kształtuje sposób podejmowania decyzji. W przyszłości to będzie kapitalne źródło historyczne do badania jak wyglądał sposób sprawozdania władzy. Umowna skrzynka Dworczyka ogniskuje te wszystkie zjawiska.
- Co pan jeszcze robi w klubie PiS?
- Może jestem zbyt optymistycznie nastawiony, ale mam nadzieję, że nastąpi korekta kursu politycznego…
- ...chyba cała wstecz.
- Jesteśmy przed… nie chcę używać słowa „przesilenie”, ale masa krytyczna w tej chwili, to co się dzieje wokół pana premiera, dyskusja o tej działce i wszystko na innych odcinkach, pokazuje, że tych problemów, które przed obecną ekipą rządzącą stoją, jest bardzo wiele (…) Mam nadzieję, że jakiś reset nastąpi. Oczywiście, że mam granice, których w tej chwili nie będę zdradzał. Ale jest taki punkt, za który nie przejdę.
- Dlaczego Jarosław Kaczyński tak długo nie decyduje się na ostateczną dymisję Łukasza Mejzy?
- (…) Może pan Mejza dysponuje jakąś wiedzą, która teraz nie jest powszechnie znana, a może być w jakimś momencie użyta. Mnie w tym momencie już nic by nie zdziwiło.
- Czym ten konflikt na linii Bielan-Kaczyński się zakończy?
- Nie potrafię tego przewidzieć, nie biorę udziału w tych rozmowach. Sądzę, że ich klimat jest bardzo napięty. Bardzo bardzo. Przypuszczam, że obaj bardzo ostro grają. Jarosław Kaczyński jest politykiem, który lubi mieć pod palcem absolutną sterowność w zarządzaniu tym obozem. Ale od początku, od 2019 r., ta większość była bardzo krucha.
- Widmo przedterminowych wyborów krąży nad nami bardziej niż zazwyczaj?
- Zejdźmy trochę na ziemię. Termin marcowy, o którym się mówi, jest nierealny ze względów konstytucyjnych w związku z zakończonym stanem wyjątkowym. A co będzie za 4-5 miesięcy – nikt nie jest w stanie przewidzieć. Po drugie, na razie wszystkie badania pokazują, że obecny obóz rządzący nie byłby w stanie po wyborach rządzić samodzielnie (…) wreszcie pewna trauma psychiczna, która została po roku 2007 (…) poza tym mamy jeszcze jeden bardzo ważny podmiot w procesie legislacyjnym, czyli prezydenta.
- Sądzi pan, że Andrzej Duda jest w stanie sprzeciwić się prezesowi PiS?
- Relacje między prezesem a panem prezydentem też są specyficzne.
- To znaczy?
- Widziała pani ostatnio żeby równolegle występowali? (…) Sytuacja jest skomplikowana.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka