Bartosz Arłukowicz ma się dobrze. Znacznie przytył odkąd został ministrem

2014-02-24 3:00

Coraz więcej Bartosza Arłukowicza (43 l.) w Bartoszu Arłukowiczu. Cieszyć się czy płakać? Na stanowisku ministra zdrowia jest od ponad dwóch lat. I jak widać, w tym czasie przytył co najmniej kilkanaście kg. Gdyby tak każdy dodatkowy gram ministra przekładał się na lepszą sytuację jednego szpitala, to problem polskiej medycyny zostałby rozwiązany.

Nic tak nie zmienia ludzi jak władza i pieniądze! Przykład? Minister Arłukowicz. - Jezus Maria, Platforma jest plastikowa, że aż mnie to boli. Nie rozumiem, dlaczego ten plastik tak straszenie się ludziom podoba - mówił w wywiadzie dla "Polski" w 2009 r. poseł SLD, czyli... Arłukowicz. Ważył wtedy ok. 70 kg. Miał liczne pomysły, punktował rząd. - Donald Tusk miał dziecięcy "flow", ale teraz już stracił ten powiew. Kiedyś go nawet trochę ceniłem, że potrafi tak pięknie manipulować opinią publiczną. Chciałem się od niego trochę tego nauczyć. Dziś już nie chcę - krytykował polityk, który karierę zaczynał od udziału w reality show "Agent".

Ale w 2011 r. Arłukowicz zmienił zdanie na temat premiera i wstąpił do PO. Nie za darmo jednak... Za stanowisko ministra ds. wykluczonych. I brzuch zaczął mu rosnąć... Teraz jako minister zdrowia zarabia ok. 170 tys. zł rocznie. Do tego dochodzi parlamentarna dieta - ok. 30 tys. zł rocznie. Arłukowicz ma swój gabinet, luksusową limuzynę, doradców, kierowców, sekretarki... Nie musi się ruszać z miejsca. Siedzi i tyje! - To widać. Przytył ok. 20 kilogramów - mówi nam jeden z jego dawnych politycznych kumpli.

Zobacz też: Bartosz Arłukowicz zostaje! Wniosek o odwołanie ministra nie przeszedł!

Walentyna Nalewajko z Białegostoku: A ja mam operację dopiero za dwa lata

Wkrótce premier powinien ogłosić, czy minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (43 l.) zostanie zdymisjonowany. Gdyby to zależało od Walentyny Nalewajko (67 l.), której termin operacji wyznaczono na koniec 2015 r., to pracę straciłby już dziś.

Walentyna Nalewajko (67 l.) z Białegostoku cierpi na jaskrę w lewym oku oraz zaćmę w prawym. Choroby zdiagnozowano u niej 6 miesięcy temu. A termin zabiegu wyznaczono na... koniec 2015 r.! - Wzrok pogarsza mi się z dnia na dzień. Boję się gdziekolwiek wychodzić. Choruję także na cukrzycę. Jeszcze 6 lat temu do szpitala na oddział endokrynologiczny ze skierowaniem dostałam się od ręki. A teraz? Kiedy potrzebowałam zrobić zwykłe echo serca, to termin wyznaczono mi na za dwa miesiące! A około dwóch lat czekania na operację zaćmy i jaskry to już czyste szaleństwo! Chyba po prostu mam być ślepa! Jestem po zawale serca i czasami myślę, że może byłoby lepiej, gdyby mnie wtedy nie uratowano. Życie straciło dla mnie sens - rozpacza emerytka, której nie stać na wykupienie lekarstw.