Artur Dziambor, jak sam przyznaje, w koszykówkę gra cały życie. Jak zaczęła się pasja polityka do tego sportu?
– Jestem z tego pokolenia, że NBA zaczęło się w Polsce pojawiać, kiedy byłem właśnie w podstawówce. Zafascynowani NBA, zaczęliśmy uprawiać ten sport – wyjaśnia.
Sportowy idol posła Konfederacji to Shaquille O'Neal, któremu zawdzięcza szkolną ksywkę „Szaki”.
Nie przegap: Sławomir Neumann wylewa siódme poty na treningu. Upał mu niestraszny!
– Później dałem takie imię mojemu psu – zdradza nam Dziambor i dodaje, że całe życie kibicuje drużynie Los Angeles Lakers, choć historia tego klubu nie jest usłana różami.
– Tam wzloty i upadki są bardzo duże – zaznacza. Na studiach Dziambor był nawet sędzią rozgrywek lokalnych i młodzieżowych.
– Byłem też przez chwilę sędzią koszykówki na lokalnym, regionalnym poziomie. Jak się było studentem, to robiło się różne rzeczy. Byłem też ochroniarzem m.in. na meczach polskiej ligi, więc zdążyłem się z nią bardzo zaprzyjaźnić, bo co tydzień byłem na jakimś meczu. Później z ochroniarza przeskoczyłem na sędziego stolikowego, potem sędziowałem np. młodzieżowe ligi. Ale długo w tym nie zabawiłem – rok, może dwa – wspomina Dziambor.
Dziś pozostała gra w gronie przyjaciół ze szkolnych lat. – Jesteśmy już prawie czterdziestolatkami i w tej samej ekipie gramy co tydzień, co dwa – podsumowuje poseł.