Tadeusz Stasiów

i

Autor: Mirosław Noworyta

Tadeusz Stasiów: Powrót do szarej strefy

2012-05-24 4:00

Kto traci, a kto zyskuje na deregulacyjnych pomysłach ministra Gowina?

"Super Express": - Wczoraj w imię walki z planami otwarcia zawodu taksówkarza branża zablokowała ulice kilku największy miast. Co was pcha do takiego radykalizmu?

Tadeusz Stasiów: - Toczymy walkę o dwie bardzo ważne sprawy. Po pierwsze o nasze miejsca pracy, a po drugie o wymóg posiadania koniecznych kwalifikacji do wykonywania każdego zawodu, w tym naszego. Czy pan sobie wyobraża, że ja - przyjmując retorykę ministra Gowina - postanowię nagle zostać lekarzem, choć nie mam żadnych kwalifikacji, aby nim być?

- Nie bardzo. Lekarz to jednak zawód wymagający ogromnej wiedzy i kwalifikacji. Za to w przypadku taksówkarza wystarczy w zasadzie, że umie jeździć samochodem.

- Nie ulega wątpliwości, że poziom umiejętności, których wymaga bycie lekarzem, jest nieporównywalnie większy niż taksówkarza. Mówimy jednak o tej samej zasadzie - albo czegoś wymagamy, albo nie.

- Ale co więcej będzie umiał taksówkarz, który po staremu trafił do zawodu od tego, który przyjdzie już po deregulacji?

- Proszę sobie wyobrazić, że wejdzie pan do taksówki i poprosi o zawiezienie do Sejmu, a taksówkarz będzie wklepywał do GPS nazwę. Oczywiste jest, że jej tam nie znajdzie.

- Nie przesadza pan? Trudno mi uwierzyć, że taksówkarz nowego typu będzie po omacku woził mnie po mieście. Tym bardziej że rozeznanie przychodzi z doświadczeniem, a nie ze zdanym egzaminem.

- Ale do tego poziomu cała ta deregulacja chce nas wepchnąć. Dlatego kwalifikacje muszą zostać zweryfikowane, niezależnie od stanowiska. Niby elektryka to też żadna sztuka, ale odpowiednie papiery trzeba mieć.

- Martwicie się tak bardzo o klienta, ale on na tym zyska - im większa konkurencja, tym niższe ceny za usługę.

- To błędne myślenie z epoki kamienia łupanego. Im więcej usługodawców, tym mniej usługobiorców na jednego taksówkarza.

- To niekorzystne tylko z punktu widzenia taksówkarzy, bo mniej by zarabiali.

- Nie tyle zarabialiby mniej, ile po prostu by zbankrutowali. Musi być określona liczba kursów dziennie, aby cokolwiek zarobić i utrzymać siebie oraz rodzinę.

- Zamiast więc argumentować o wygodzie i bezpieczeństwie klienta, powiedzmy szczerze - chodzi wam tylko o zachowanie swojej uprzywilejowanej pozycji zawodowej.

- Walczymy przede wszystkim o dobro społeczeństwa, tak aby człowiek wchodząc do taksówki, wiedział, że nie ma do czynienia z oszustem i mógł odwołać się w razie niezadowolenia z usługi. To wszystko wywalczyliśmy my, taksówkarze, kończąc z Dzikim Zachodem w tej branży.

- Tak czy inaczej taksówkarz i bez deregulacji musi się zwracać do samorządu o wydanie pozwolenia na wykonywanie pracy. To nie zniknie, więc kontrola będzie.

- Ta kontrola to już dzisiaj fikcja. A rząd chce znów tworzyć szarą strefę na rynku taksówkowym i swoją decyzją nas w nią wepchnąć.

Tadeusz Stasiów

Wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej Taksówkarzy