Tadeusz Płużański: Raz sierpem, raz antysemityzmem

2012-06-02 4:00

EURO w Polsce wywołuje wielkie emocje. I to wcale nie kibiców. Stacja BBC straszy polskim rasizmem, ksenofobią i antysemityzmem. Ostrzega, że jeżeli znani z kinder- sztuby angielscy kibice zaryzykują podróż do Polski, wrócą na Wyspy w trumnach. Ale szczęśliwie - cieszy się jedna z brytyjskich gazet - polska policja aresztowała właśnie 40 "rasistowskich zbirów", wśród nich "lidera budzącego największe obawy neonazistowskiego gangu", czyli "Starucha".

Nie gorsza jest UEFA, która na oficjalnych stronach podała, że okupowaliśmy wielowiekowe polskie miasto Lwów. Ze stron rosyjskiego Specnazu dowiadujemy się z kolei, że w latach 30. XX wieku Polska była państwem ekspansywnym i razem z Niemcami chciała podbić pokojowo nastawioną Rosję i cały świat. Ostatecznie - jak można wywnioskować - piłsudczycy odstąpili od zbrodniczego planu i wojnę rozpętali jedynie hitlerowcy, którzy zemścili się na swoich niedoszłych sojusznikach, mordując ich w Katyniu. Oglądamy także współczesną rosyjską mapę wojskową, na której Polska nadal jest w strefie wpływów Wielkiego Brata. Tylko jak w tym kontekście rozumieć słowa kanclerz Merkel, która wręczając Tuskowi ważny medal, stwierdziła, że dzięki niemu Polska znalazła się w centrum Europy (a wcześniej nie była?). A przecież jeszcze przed sekundą Niemcy grozili bojkotem ukraińskiej części EURO, co przecież uderzało także we współgospodarza imprezy, czyli Polskę.

Ale o naszym kraju nie zapomniano także za oceanem. Tu co prawda nie uważają nas za okupantów, ale za antysemitów, i to tych najgorszych - pogromowych. Bo w polskich obozach śmierci mordowaliśmy Żydów. Taki bowiem jest kontekst "przejęzyczenia" Obamy. I choć prezydent USA obraził nie tylko Jana Karskiego, który z narażeniem życia zdobywał informacje o niemieckim ludobójstwie, ale wszystkich Polaków walczących z Niemcami, część polskich "elit" oczywiście temu przyklasnęła.

Polska wcale nie została obrażona, ale też uhonorowana. Powinniśmy być z tego dumni - zawyrokował Paweł Wroński. Ale co tam Obama czy Karski. Dla dziennikarza "Wyborczej" największym problemem jest antysemityzm. Tak samo dla Wojciecha Maziarskiego, który podziękował kolegom z BBC za pomoc w zwalczaniu tej "plagi" podczas EURO. I przeprosił za postawę polskich władz, które wystarczająco tego nie dostrzegają. Kolega Wrońskiego napiętnował przy okazji tych, którzy odwracając kota ogonem, wmawiają ludziom, że istnieje coś takiego jak antypolonizm.

I oczywiście - dopowiadając - antypolonizmem nie jest również buta Rosjan, którzy będą maszerować ulicami polskich miast w koszulkach z Leninem i czerwoną gwiazdą oraz sierpem i młotem na flagach. Będą maszerować - bo chcą. I nikt im nie powie - szczególnie polscy gospodarze - że mają się ze swoimi symbolami, symbolami totalitarnego państwa, naszego okupanta, nie afiszować. Jeśli jednak jakiś Polak bezczelnie zwróci im uwagę - będą musieli zareagować, co "może doprowadzić do nieprzewidywalnych następstw". W liczbie kilkudziesięciu tysięcy urządzą "czerwony marsz", podczas którego nie życzą sobie żadnych interwencji polskiej policji. Ta ma stać i nie reagować.

Czyli w Polsce znów będziemy mieli ZSRR, choć to państwo podobno już nie istnieje. Swoją drogą w tę inicjatywę rosyjskich kiboli pięknie wpisały się władze Gdańska, przywracając zawczasu na bramie stoczni Lenina. I obawiam się, że to Lenin będzie największym zwycięzcą EURO.