"Polityka" zanotowała: "Pokazuje się więc powiązania z dawnym reżimem, PZPR, służbami, co ma dowodzić, że zachowana jest ciągłość między PRL a III RP". Nic dodać, nic ująć. A na ubolewania tygodnika, że "w starej lustracji były jeszcze jakieś reguły, sądowe rozstrzygnięcia", można odpowiedzieć, że oczywiście lepiej było lustrację - również środowiska dziennikarskiego - przeprowadzić już dawno. Najlepiej zaraz po 1989 r., ale niestety środowiska okrągłostołowe, w tym związane z "Polityką", ukręciły sprawie łeb.
"Czy opluwanie, obrzygiwanie dziennikarzy jest czymś, co zasługuje na jakąkolwiek reakcję jakiegokolwiek kapłana w tym kraju?" - pytał w TOK FM Tomasz Lis. "Skala brutalnej nienawiści, skala nikczemności i złej woli jest przepotworna. Jak się wczyta w komentarze internetowe do tych wstrętnych łajdackich paszkwili, to widać, że w narodzie znajduje to odzew. Duch Jedwabnego wiecznie żywy".
Co spowodowało takie emocje? Wydana właśnie książka "Resortowe dzieci. Media" Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza, która nieprzypadkowo w kilka dni osiągnęła już sprzedaż 50 tys. egzemplarzy. "Za młodu aktywiści komunistycznych organizacji młodzieżowych, potem biznesmeni, właściciele i zarządcy nowych mediów" - czytamy na stronie wydawnictwa FRONDA. "Właśnie dlatego tak zdecydowanie przeciwne dekomunizacji i lustracji, szydzący z patriotyzmu, polskich tradycji i w ogóle z polskości. Niebezpieczne, bo usytuowane w opiniotwórczej prasie, a przede wszystkim w telewizji i stacjach radiowych. Obecne w nich od stanu wojennego - do dziś". Przykładem ostatnia histeria wokół tłumaczenia raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Resortowe dzieci znów stanęły tam, gdzie stanęliby ich rodzice. Dopiero gdy okazało się, że atak na Macierewicza jest kłamstwem, przestały ujadać i podkulając ogony zamilkły. Ale - parafrazując słowa Jarosława Kaczyńskiego - resortowe dzieci znów stanęły tam, gdzie stało ZOMO. I jak tu nie zgodzić się, że w Polsce trwa walka między trzecim pokoleniem UB a trzecim pokoleniem AK - jak słowa prezesa PiS rozwinął Robert Radwański, ojciec słynnych polskich tenisistek.