Tak czy inaczej Sienkiewicz trafił na dywanik do Tuska. Ze skąpych informacji wynikało, że razem z ministrem sprawiedliwości Biernackim obiecał premierowi zrobić porządek z pijakami za kółkiem. Ale w tej sprawie rząd polegnie tak jak przegrał wcześniej z dopalaczami czy pedofilami. Polegnie, bo to tylko PR. Przecież mimo specjalnego posiedzenia nie zatrzymał huraganu "Orkan".
Ale takie PR-owskie zabiegi, wzorem Putina, przynoszą jednak efekty. Przecież nieprzypadkowo kanclerz Niemiec chce, aby premier Polski został przewodniczącym Komisji Europejskiej. "Merkel wolałaby potulnego Tuska" - napisał bez ogródek "Die Welt". Czyli nagroda za potulność, bo przecież nie za ucałowanie dłoni pani kanclerz dwa lata temu.
Szczęśliwie są też tacy, którzy rozliczają rząd Tuska nie tylko z PR-u, ale z realnych osiągnięć. Tak jak prestiżowy amerykański Forbes, który ubiegłoroczną "reformę OFE" nazwał "sztuczką w sowieckim stylu". Ale większość Amerykanów ma o Polsce mgliste pojęcie, jak sekretarz stanu John Kerry, który nie wiedział, na czyj grób przybył, bo Tadeusza Mazowieckiego nazwał byłym ministrem spraw zagranicznych.
Zobacz: Masakra w Kamieniu Pomorskim. Pijany bydlak zabił 6 osób
Gdy mówimy jednak o ubiegłorocznych absurdach, to rzutem na taśmę w noworocznym orędziu przebił wszystkich prezydent nadający imiona polskim autostradom. Wolności - wiodącej na zachód, i Solidarności - na północ, bo - jak argumentuje Komorowski - "skrzyżowanie historycznej, międzyludzkiej, rodzinnej i narodowej solidarności z wolnością, to najsilniejsze i najpiękniejsze źródło polskiej energii, polskich sukcesów i polskich nadziei". A mnie się przypomniał największy sowiecki rurociąg, który łączył Europę Środkową (w tym Polskę) z Syberią o wdzięcznej nazwie Drużba (Przyjaźń).
Ale wysiłki rządu i prezydenta, aby w Polsce było pięknie, najwyraźniej nie wystarczają, skoro Agnieszkę Holland przyjeżdżającą do Polski "uderza fala niedobrego powietrza" - jak wyznała Monice Olejnik. "Coś takiego, jakby w zamkniętym pomieszczeniu ktoś bez przerwy puszczał bąki". Ale to na pewno wina Jarosława Kaczyńskiego.