Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak

Tadeusz Płużański: Orzeł z PRL

2013-05-04 10:25

Biało-różowe i różowe flagi. Do tego baloniki, chorągiewki, czapeczki, parasole. W jakim kolorze? Oczywiście różowym. Różowe transparenty z hasłami: "Polaku, nie bądź ponury". Ponuractwo miały też wywabić różowe okulary uczestników i zrzucane z wynajętego przez państwo wojskowego helikoptera ulotki. Za zebranie dużej liczby tych różowych papierków rozdawano gadżety. Tylko darmowe czekoladki nie były różowe, za to reklamowały sprzedaną dawno fabrykę E. Wedel.

To impreza "Gazety Wyborczej" i radiowej "Trójki" (pod patronatem prezydenta) na 2 maja, Dzień Flagi. Flagi - dodajmy - nie różowej, tylko biało-czerwonej. Mieliśmy więc święto flagi bez flagi. Widząc róż zamiast narodowych barw, Polacy zostali jednak w domach, pewnie też przez nie najlepszą w Warszawie pogodę. I tak przed Pałacem Namiestnikowskim widać było głównie urzędników kancelarii Komorowskiego, ochroniarzy, a z obiecywanych celebrytów - Mateusza Damięckiego i Wojciecha Malajkata.

"Polskie Radio SA nie powinno współorganizować przedsięwzięć, które mogą być elementem kampanii, bo publicznemu nadawcy nie wolno kreować polityki" - napisało w oświadczeniu kilkoro członków Rady Programowej Polskiego Radia. Organizatorzy zarzekali się jednak, że impreza jest całkowicie apolityczna. Cóż, w takim razie trzeba by przyjąć, że prezydent nie jest politykiem, ale o to akurat Bronisława Komorowskiego nie możemy posądzać.

Kulminacją różowego marszu było odsłonięcie pomnika czekoladowego orła, który stanął przed monumentem księcia Józefa Poniatowskiego. Ciekawe, czy konserwator zabytków wyraził zgodę, bo np. na pomnik katastrofy smoleńskiej już nie? Właściwie to czekoladowe monstrum nawet nie przypominało orła, tylko bardziej jakiegoś mrówkojada. Nie miało również korony - ale może to i lepiej, bo po co mrówkojadowi korona. Odsłonięty w świetle fleszy pomnik został następnie zjedzony. Miejmy tylko nadzieję, że prawie pół tony czekolady nikomu nie zaszkodziło.

"Święta mają to do siebie, że trzeba je świętować" - ocenił w wywiadzie dla radiowej "Trójki" prezydent. Najwyraźniej parafrazował siebie i swoją słynną wypowiedź o wodzie, "która ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do głównej rzeki i do Bałtyku".

To rozprawa "ze stereotypem Polaka, nadętego pesymisty, smutasa, który wszystko ma wszystkim za złe" - tak z kolei sens czekoladowego patriotyzmu tłumaczył wicenaczelny "GW" Jarosław Kurski. Rozwińmy tę głęboką myśl: kto nie chce jeść czekolady - ten smutasem i ponurakiem. Wszyscy mają być radośni i szczęśliwi. Jak w PRL-u. A jak nie są, to znaczy bandyci i faszyści?

Pod koniec happeningu para prezydencka została przez organizatorów obdarowana zegarkami z orłem. Widać, wzorem ministra Nowaka, to najmodniejszy gadżet sezonu. - Dziękuję "Trójce" i "Wyborczej", które starają się zaproponować nieco zmodyfikowany sposób obchodzenia patriotyzmu - powiedział prezydent. Z nieba znów posypały się różowe ulotki. A ja znalazłem transparent z napisem "Ożeł morze". I on chyba najlepiej oddaje charakter tej podobno apolitycznej imprezy.

Nasi Partnerzy polecają