Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak

Tadeusz Płużański: Misja Grodzkiej

2013-02-02 3:00

Profesor Krystyna Pawłowicz (PiS) podczas debaty nad związkami partnerskimi ostro protestowała przeciwko zrównaniu ich ze związkami hetero. Uznała, że związki osób tej samej płci są jałowe i bezproduktywne. I zaczęła się nagonka - nie na owe związki, ale na Pawłowicz. Nagonka liberalnych mediów i "autorytetów", aby homofobów wyeliminować z publicznej przestrzeni. Chcieliby ich zamknąć, wysłać w kosmos albo na Madagaskar? Poseł Rozenek od Palikota chciał nawet zwalniać profesor z uczelni. Pawłowicz i jej obrońcy zostali faszystami i Himmlerami. A jak Himmlerami, to i antysemitami. Wróciły stalinowskie metody - te prawdziwe, nie Tuleyowe, kiedy wrogów politycznych jako faszystów opluwano i prześladowano. Będą mordować?

I żaden salonowiec nie widział w porównaniu Pawłowicz i Błaszczaka do Himmlera niczego zdrożnego. Tak jak nie protestują przeciwko "ostrości" Magdaleny Środy, Jana Hartmana, Stefana Niesiołowskiego czy Kazimierza Kutza. "Mowa nienawiści" to domena PiS. "Postępowców" nikt z pracy nie chce wyrzucać, podczas gdy zwolnienia "faszystów" z uczelni, instytucji i mediów trwają i mają być czymś normalnym. Ale na to, co uchodzi lewakom, co dodatkowo jest promowane, prawica ma szlaban. Krytykować Biedronia czy Grodzką? Ręce precz, bo obetniemy.

Tymczasem problemem nie jest Krystyna Pawłowicz, ale Anna Grodzka. "Super Expressowi" przyszła marszałek (marszałkini) powiedziała, że obecność w Sejmie to "część jej misji". Z kolei na konferencji dodała, że "całe życie zajmuje się polityką". Jak połączyć te dwie kwestie? "Gazeta Polska" odtworzyła polityczną karierę Grodzkiej. W "esbeckim szambie" wyczytała, że Krzysztof Bogdan Bęgowski (czyli Anna Grodzka w poprzednim wcieleniu), był w PRL-u działaczem studenckim (Socjalistyczny Związek Studentów Polskich) i partyjnym (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza), przeszedł długotrwałe polityczne szkolenie wojskowe i szefował ważnym przedsięwzięciom gospodarczym. Raz po raz podróżował do ZSRR, m.in. na zaproszenie Komsomołu, do NRD, Jugosławii i na Kubę. W jego dokumentach wyjazdowych Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odnotowało, że "wpis w książeczce wojskowej nie wymaga dalszych wyjaśnień", co oznaczało - jak twierdzi "GP" - że za osobę wyjeżdżającą gwarancje brały wojskowe służby specjalne. Bęgowski posługiwał się także paszportem uprawniającym do wielokrotnego przekraczania granicy, na który za komuny mogli liczyć tylko ludzie władzy.

W III RP, przyszła Grodzka, wstąpił (jeszcze jako mężczyzna) do następców PZPR - SdRP i SLD. Do dziś jest członkiem postpeerelowskiego Stowarzyszenia "Ordynacka". Kontynuował także działalność w biznesie. A może misją Grodzkiej jest to, aby uniknąć lustracji? Bo przecież IPN jest w trakcie sprawdzania Bęgowskiego, a nie jej. Bo Grodzka z PRL-em nie ma nic wspólnego.

Nasi Partnerzy polecają