Podobnie jest z przyjacielem Jaruzelskiego - Czesławem Kiszczakiem, drugim najważniejszym sowieckim generałem w Polsce. Ten też od lat choruje. Jego przypadłość jest identyczna. Choroba dopada go, gdy ma przestąpić drzwi sądu. Kiszczak w wywiadach nie gustuje, realizuje się za to na świeżym powietrzu. Aby choć trochę poprawić swoją mizerną egzystencję, paraduje w gaciach po ogródku.
Ale nie tylko Jaruzelski i Kiszczak chorują. Po długiej i ciężkiej sądowej chorobie zmarł Mirosław Milewski, związany z zabójstwem księdza Jerzego Popiełuszki i słynną aferą "Żelazo" - dziś oczywiście przedawnioną. Ten kolejny sowiecki generał zaraz po "wyzwoleniu" brał udział w obławie augustowskiej, czyli operacji NKWD, LWP i UB przeciwko polskiemu podziemiu antykomunistycznemu i osobiście represjonował żołnierzy niepodległości. Milewski zawsze omijał sąd szerokim łukiem. Tak jak inni generałowie, oskarżeni o mord na księdzu Jerzym - Władysław Ciastoń i Zenon Płatek.
Teraz zachorował gen. Florian Siwicki, były szef Sztabu Generalnego WP i minister obrony narodowej, który "służbę" dla Ojczyzny zakończył w rządzie Mazowieckiego. Zachorował na sprawę "Jesień 82". Polegała na powoływaniu wytypowanych przez SB działaczy Solidarności na fikcyjne ćwiczenia wojskowe na przełomie 1982/83. Opozycjoniści spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie, zmuszeni do spania w namiotach i wykonywania różnych absurdalnych zadań, np. kopania nikomu niepotrzebnych rowów. Celem było odizolowanie politycznych przeciwników. Ale są tacy, którzy do dziś twierdzą, że ćwiczenia były "mniejszym złem". Tak, to oczywiście Jaruzelski, który w sprawie "Jesień 82" zeznawał jako świadek.
Sądowa choroba nie pozwala ani Jaruzelskiemu, ani Siwickiemu - także członkowi WRON-y - odpowiedzieć za stan wojenny. Tak samo za operację "Dunaj", czyli "bratnią inwazję"na Czechosłowację w 1968 r. Ani za jakąkolwiek inną komunistyczną zbrodnię.
None
None