Mimo że protokół wykonania kary śmierci mówi o plutonie egzekucyjnym, zabijał jeden etatowy morderca - starszy sierżant Piotr Śmietański. Zabijał sowieckim strzałem w tył głowy. Taka - sowiecka - była "wyzwolona" Polska. Żaden z oprawców Pileckiego - ubeków, sędziów, prokuratorów - nie poniósł żadnej kary. Taka - niesprawiedliwa - jest dzisiejsza okrągłostołowa Polska. Ciało rotmistrza wywieziono za bramę więzienia na małym drewnianym wózku ciągniętym przez konia. Następnie zrzucono do bezimiennego dołu w nieznanym miejscu. Dopiero teraz - dzięki IPN - wiemy, że jest to dzisiejsza kwatera "Ł" Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach. Prace identyfikacyjne trwają.
Trwają mimo piekielnego planu komunistów. Bo naczelnik więzienia mokotowskiego Grabicki żonie jednego ze skazanych powiedział: "Po takich zbrodniarzach ziemia musi być zrównana". Niszczono ich bliskich - żony, dzieci. Aż do 1989 r. byli rodzinami bandytów.
"Kiedy trwał proces, nauczycielka spytała mnie w obecności całej klasy: ťCzy ty jesteś córką tego szpiega?Ť. Potwierdziłam. Byłam dumna z ojca, że jest wielkim patriotą" - pamięta Zofia Optułowicz, córka Pileckiego. "Gdy ojca zabili, mama, jako nauczycielka, nie mogła znaleźć pracy w zawodzie. Mnie nie chcieli przyjąć na studia".
Podczas ubiegłorocznych ekshumacji na "Łączce" wykopano ponad 100 żołnierzy niepodległości. Zidentyfikowano siedmiu, w tym dwóch podkomendnych "Zapory" i ostatniego komendanta Narodowych Sił Zbrojnych. Teraz badania będą trudniejsze - prowadzone pod alejkami i współczesnymi pomnikami. "Liczymy na odnalezienie ok. 200 szkieletów" - mówi kierujący pracami dr Krzysztof Szwagrzyk, ale już zapowiada, że wszystkich ofiar nie uda się ekshumować.
Powodem - jak się nieoficjalnie dowiedziałem - jest wybudowana kilka lat temu zaraz obok Powązek Wojskowych trasa szybkiego ruchu. Wtedy robotnicy mieli wykopać masę ludzkich kości. Bo doły więzienne w latach 50. były rozległe i sięgały poza granice dzisiejszej nekropolii. Co robotnicy zrobili ze szczątkami - nie wiadomo. Wysoko postawione osoby zakazały im mówić. Gdyby włodarze III RP pozwolili rozpocząć prace na początku "ustrojowej transformacji", prawdopodobnie udałoby się wykopać wszystkich. Pilecki, Fieldorf, Szendzielarz i pozostali bohaterowie Polski zasłużyli na własne groby.