Ale mało kto zwraca uwagę na inny aspekt sprawy. Że takich pobłażliwych sędziów i prokuratorów mamy na pęczki. To sprawy dotyczące zarówno współczesności, jak i przeszłości. Sprawy Krzysztofa Olewnika czy Marka Papały. Większość procesów o zbrodnie komunistyczne, by wymienić tylko masakrę na Wybrzeżu w 1970 r. czy stan wojenny. Ale w niektórych przypadkach stróże prawa potrafią być dociekliwi i stanowczy. To np. wyroki na Krzysztofa Wyszkowskiego sądzącego się o "Bolka" czy skazanie Jarosława Marka Rymkiewicza z powództwa "Gazety Wyborczej". Wielu dziennikarzy oskarżanych z art. 212. A to co za artykuł? Rodem wyjęty z ciemnej jaruzelskiej nocy. No właśnie. Bo jak inaczej niż dziedzictwem PRL-u wytłumaczyć z jednej strony tę pobłażliwość czy wręcz ślepotę Temidy, a z drugiej jej stanowczość? Gdy chodzi o ochronę funkcjonariuszy komunistycznego aparatu represji czy agentury, wygrywa ta pierwsza zasada. W przypadku dążących do prawdy - również o minionych czasach - druga. To oczywiście stanowczość nie w wyjaśnieniu czegokolwiek, ale w uciszeniu niepokornych.
Przypomina mi się sprawa stalinowskiego sędziego wojskowego Stefana Michnika. Sąd Niepodległej uznał, że nie można sprowadzić go ze Szwecji do Polski i tu osądzić za jego zbrodnie, bo chroni go... sędziowski immunitet. Choć Michnik sędzią nie jest od ponad 50 lat. Najwyżej mógłby go chronić - gdyby istniał - immunitet bibliotekarza, bo tym parał się po skazywaniu na śmierć polskich patriotów. Przypomina mi się proces Humera, podczas którego to nie oprawcy, ale ofiary musiały się tłumaczyć. Albo sprawa innego ubeka z Piotrkowa Trybunalskiego. I takie jego dialogi z sędzią:
- Takie światło mnie zabija - Eugeniusz Gabrysiak protestował przeciwko telewizyjnym kamerom na sali. Sędzia: - Proszę nie kierować światła w ten sposób. Kiedy prokurator zarzucił mu znęcanie się po pijanemu nad... dziećmi działającymi w niepodległościowych organizacjach i używanie wulgarnych słów, Gabrysiak odparł: - W życiu nie wypiłem nawet całej butelki piwa, a bluźnierstwa nie przeszłyby mi przez usta.
Sędzia do obrońcy: - Panie mecenasie, pan wychodzi? Zostawia pan biednego Gabrysiaka? Mecenas: - On i tak jest przygotowany. Sędzia: - Dobrze, dzielny chłop. Eugeniusz Gabrysiak nie został skazany. Choć winny był nie tylko zbrodniczy system, ale też on sam - zbrodniczy funkcjonariusz. W sprawie Marcina P. zawinili konkretni ludzie, ale też system. Czyli wymiar sprawiedliwości, który w prostej linii odziedziczyliśmy po PRL-u. I jego reprezentanci dalej będą bronić - ze względu na swoje życiorysy, środowisko i Okrągły Stół - tego dziedzictwa. Dlatego trzeba z tym dziedzictwem skończyć, a nie cieszyć się kilkoma kosmetycznymi dymisjami.