Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak

Tadeusz Płużański: Dajcie mi człowieka...

2013-03-28 3:00

Polecił podwładnemu "dokonanie w elektronicznym systemie CEL/PESEL ustaleń odnośnie danych osobowych i adresowych Sławomira Jastrzębowskiego oraz Sylwestra Ruszkiewicza, pomimo braku podstaw faktycznych do dokonania takich ustaleń" - taki stan faktyczny ustalił sąd w sprawie Jarosława S., komisarza policji z Wrocławia. Czyli ów funkcjonariusz nie miał prawa zdobywać prywatnych danych dziennikarzy "Super Expressu". Czyli ów stróż prawa sam prawo złamał. Jakby tego było mało, osobiście "dokonał w elektronicznym systemie CEL/PESEL ustalenia danych osobowych i adresowych Sławomira Jastrzębowskiego oraz Sylwestra Ruszkiewicza, a także ich żon, mimo braku podstaw faktycznych do dokonania takich ustaleń". I jeszcze wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej: umorzenie postępowania na okres próby na jeden rok. Sami Państwo oceńcie, czy to surowa kara.

Skąd cała sprawa? Byłemu komendantowi policji Andrzejowi Matejukowi nie spodobał się nasz artykuł opisujący jego wyjazd służbowymi samochodami we włoskie Dolomity. Generał wytoczył Sławomirowi Jastrzębowskiemu (redaktorowi naczelnemu) i Sylwestrowi Ruszkiewiczowi (dziennikarzowi śledczemu) proces. Wezwania do sądu trafiły na ich prywatne adresy zameldowania.

Wobec tej prywaty zadawaliśmy sobie w redakcji pytanie: w jakim kraju żyjemy? Na Białorusi, na Kubie, w Korei? Ale moim zdaniem wcale nie musimy sięgać tak daleko. Mieliśmy przecież PRL, który łamał prawa człowieka i inwigilował obywateli. I wielu z nas (w tym autor tych słów) mają wiele podstaw, aby twierdzić, że III RP tylko formalnie jest państwem praworządnym i sprawiedliwym. Dużo bardziej, w wielu swoich działaniach, przypomina PRL. Zwłaszcza gdy spojrzymy na działające u nas od kilkudziesięciu lat w niemal niezmieniony sposób służby odpowiadające za porządek i bezpieczeństwo. Tak samo jest zresztą z wymiarem sprawiedliwości, który - instytucjonalnie i osobowo - jest żywcem wyjęty z, wydawałoby się, minionych czasów. Dobrze, że chociaż tym razem sąd stanął na wysokości zadania i podjął niezawisłą decyzję. I że tym razem nie sprawdziła się słynna maksyma stalinowskiego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego: "Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie". A "Super Express" nie jest "Trybuną Ludu" i możemy temu państwu i tej władzy patrzeć na ręce. I ta władza nam za to rąk nie odrąbie. Przynajmniej nie tym razem.

Nasi Partnerzy polecają