Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak

Tadeusz Płużański: Do hymnu!

2013-04-07 4:00

Dorota Arciszewska-Mielewczyk (posłanka PiS) i Marcin Horała (Fundacja Republikańska) napisali do minister edukacji Szumilas, aby polska szkoła (publiczna) uczyła dzieci polskiego hymnu. Bo teraz nie uczy, przez co młodzież nie wie nawet, że chodzi o Mazurka Dąbrowskiego. "To kompromitacja polskiego systemu edukacji" - czytamy w liście. Słusznie. Patriotyzmu, prócz rodziny, powinna uczyć właśnie szkoła. Tak było w II RP, ale nie jest w III RP.

Jak najlepiej uczyć? Od wykonywania narodowego hymnu - na apelu bądź lekcjach historii - powinien zaczynać się każdy nowy tydzień nauki. - W USA nawet każdy dzień w szkole rozpoczyna się złożeniem przysięgi na wierność fladze i republice - argumentuje Marcin Horała.

Pomysł poparło Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych z Krakowa. Czy ktoś może być przeciw? Okazuje się, że tak. Mainstrea-mowe media zawyrokowały, że młodzieży nie wolno do niczego zmuszać. Podparły się opiniami wybranych dyrektorów szkół. "Takie automatyczne powtarzanie na co dzień może zmniejszyć rangę hymnu" - miał powiedzieć jeden z nich. A jak dziecko codziennie powtarza alfabet, to też źle? Podejście dzisiejszych "elit" do patriotyzmu najlepiej chyba oddaje internetowy portal Lisa, pytając: "Tylko czy młodzi chcą i powinni znać słowa Mazurka Dąbrowskiego?".

Tylko jeśli nie będziemy uczyć patriotyzmu, takie akty wandalizmu, jak zbezczeszczenie krakowskiego pomnika Danuty Siedzikówny "Inki", będą się powtarzały. Z powodu niewykrycia sprawców śledztwo właśnie umorzono. Jeśli nie będziemy uczyć prawdziwej historii Polski, coraz więcej będzie jej rewizjonistów. Tak jak teraz naukowcy z Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN nie chcą pomnika sprawiedliwych Polaków przed powstającym Muzeum Historii Polskich Żydów w Warszawie, bo monument ów będzie "tryumfem narodowego samozadowolenia". Inni będą reinterpretowali literaturę. Jak teraz pewna feministyczna naukowczyni, która uznała, że skoro "Zośka" (Tadeusz Zawadzki) trzymał umierającego "Rudego" (Jana Bytnara) za rękę, pewnie byli homoseksualistami. A "Kamienie na szaniec" to w ogóle książka antysemicka, bo nie ma w niej nic o Żydach.

Jeśli nie będziemy uczyć patriotyzmu, na kolejne rocznice Smoleńska - narodowej tragedii (niezależnie, czy był to zamach, czy "tylko" katastrofa) - będą nam fundowali zabawę nad trupami. W tym roku jeden z kabaretów (nie będę reklamował nazwy) zrobił to chyba tylko po to, aby Agnieszka Kublik z "GW" mogła zadać pytanie: "Trzeba odwagi, by tak kabaretowo wyśpiewać katastrofę smoleńską?". A jej redakcyjny kolega Bartosz T. Wieliński wyraził wątpliwość, czy w Berlinie (z inicjatywy Niemców) powinien stanąć pomnik polskich ofiar III Rzeszy: "czy naprawdę potrzebujemy kolejnego monumentu?". Potrzebujemy. A ci, którzy zadają takie pytania, powinni najpierw nauczyć się Mazurka Dąbrowskiego (bo pewnie go nie znają). Do hymnu!

Nasi Partnerzy polecają