Tadeusz Płużański: Wolność dla komunistów

2014-06-14 4:00

Minęło ćwierć wieku od 4 czerwca 1989 roku. Dzień ten władze III RP każą nam obchodzić jako wielkie święto państwowe. Święto odzyskania wolności. Tylko czy na pewno ją wówczas odzyskaliśmy? Czy rzeczywiście nastąpił jakiś przełom, czy może jednak mieliśmy i mamy do dziś kontynuację PRL-owskich układów? Wystarczy przypomnieć, że okupacyjne wojska rosyjskie stacjonowały w Polsce aż do 1993 roku.

W związku z owym pseudoświętem gościł u nas prezydent USA Obama. Mówił dużo i przejmująco o Janie Karskim - tym razem poprawiając tragiczną wpadkę sprzed lat o polskich obozach koncentracyjnych. Przede wszystkim mówił jednak o wolności, którą zawdzięczamy naszej udanej ponoć walce z komunizmem.

Tymczasem kilka dni wcześniej odbył się uroczysty pochówek Wojciecha Jaruzelskiego w miejscu, gdzie nigdy nie miał prawa być pochowany, czyli na warszawskich Powązkach Wojskowych - nekropolii polskich bohaterów. Przywódcę komunistów polskich władze

III RP pożegnały z najwyższymi honorami państwowymi, wojskowymi i kościelnymi. Te same władze państwowe, które potem, razem z prezydentem Obamą, świętowały upadek komunizmu. Czy to nie schizofrenia? Szkoda, że terminu pogrzebu Jaruzelskiego nie wyznaczono na 4 czerwca. Byłoby jeszcze bardziej symbolicznie. Bo Jaruzelski to symbol zmian, których nie było. Był pierwszym w czasach sowieckiego totalitaryzmu. Pierwszym pozostał w tej "nowej" Polsce, jako prezydent Okrągłego Stołu (bo przecież nie Polaków, którzy go nie wybrali).

Zobacz też: Tadeusz Płużański: Coś z gruntu obrzydliwego

Prezydentowi Obamie obchody święta wolności z Jaruzelskim w tle nie przeszkadzały. Może coś by zrozumiał, gdyby zaprosili go także na pogrzeb towarzysza generała?

Teraz, w rocznicę czerwca 1989 roku, wróciła sprawa majątku Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Ona też pokazuje, na czym polegała polska transformacja i że polegała ona na uwłaszczeniu komunistycznej nomenklatury. Ludzi, którzy tak jak Jaruzelski byli dobrzy na tamte i obecne czasy. Byli podległymi Moskwie komunistami, a zostali europejskimi socjaldemokratami. I w pookrągłostołowej Polsce nie można ich ścigać, trzeba robić propagandową nagonkę na osobę, która domagała się prześwietlenia majątku Kwaśniewskich, czyli na byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Tak jak zamiast ścigać mjr. KBW Zygmunta Baumana za jego powojenną walkę z "bandytami", czyli Żołnierzami Niezłomnymi, ściga się (i, o zgrozo! skazuje na drakońskie wyroki) młodych ludzi, którzy chcą prawdy o tym stalinowskim funkcjonariuszu.

Właśnie wróciłem z Nowego Jorku, gdzie odebrałem medal Instytutu im. Józefa Piłsudskiego za książkę "Bestie" o komunistycznych zbrodniarzach. Bo w Stanach komunistów nie lubią i nie honorują. Tam Jaruzelski nie mógłby być ojcem wolności, tak samo jak Kwaśniewski, który dodatkowo musiałby sam ujawnić źródło swojego majątku. Tam mają prawdziwą wolność, a nie wolność dla komunistów.

ZAPISZ SIĘ: Wiadomości Super Expressu na e-mail