Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak Tadeusz Płużański

Tadeusz Płużański w felietonie dla "Super Expressu": Pawlikowski i PiS

2019-01-26 12:44

„Zimna wojna” została nominowana do Oscara w trzech kategoriach. Polska się cieszy. Rząd polski się cieszy. Zapomnieli, co jeszcze niedawno mówili o poprzednim filmie Pawła Pawlikowskiego „Ida” (krytykowali, że antypolski)? Zapomnieli, co jeszcze niedawno mówił reżyser?

A mówił tak (cytat za „Rzeczpospolitą” z 13 maja 2018 r.): „W rządowej telewizji TVP jak i w instytutach kultury polskiej za granicą istnieje lista niepożądanych, niewystarczająco patriotycznych artystów, na której - wraz z wieloma wybitnymi kolegami – figuruję”. Pawlikowski miał doprecyzować, że to „czarna lista prawicowego, populistycznego rządu”, a działania osób z tej listy nie mogą być wspierane przez państwowe instytucje. Reżyserowi skojarzyło się to z czasami komunizmu.

Na te słowa odpowiedział premier Piotr Gliński: „W związku z wywiadem P. Pawlikowskiego w Cannes, informuję, że w Polsce nie ma żadnej czarnej listy artystów, a minister kultury nigdy p. Pawlikowskiego o nic nie oskarżał. W Polsce jest pełna wolność twórcza…” Minister kultury był tym bardziej zdziwiony, że to dzięki milionowi z PiSF nominowaną dziś do Oscarów „Zimną wojnę” udało się skończyć. Potem okazało się, że słowa Pawlikowskiego pochodzą z wywiadu udzielonego AFP dwa lata wcześniej, co jednak sytuację zmienia tylko częściowo, gdyż reżyser od tych słów się nie odciął.

A ja spytam: skąd u Pawlikowskiego taka znajomość komunizmu? Wspominałem przed laty na tych łamach, co reżyser mówił o stalinowskiej prokurator Helenie Wolińskiej, morderczyni m.in. bohatera Polskiego Państwa Podziemnego, gen. Emila Fieldorfa "Nila": "Fajna pani. Otwarta, ironiczna, ciepła. To był dla mnie szok, kiedy się dowiedziałem - wiele lat później - że Polska żąda jej ekstradycji" – zwierzał się "Gazecie Wyborczej". Przeczytaliśmy u Michnika, że Pawlikowski poznał Wolińską, studiując w latach 80. w Oksfordzie u jej męża, prof. Włodzimierza Brusa, wcześniej oficera politycznego tzw. ludowego WP, stalinowca-marksisty, a w latach 70. agenta NRD-owskiej Stasi. Do państwa Brusów Pawlikowski chodził na podwieczorki. I zainspirował się Wolińską, a konkretnie tym, "ile osobowości może pomieścić się w jednym człowieku". To właśnie na postaci zbrodniarki wzorowana jest postać Wandy w filmie „Ida”.

Prócz wybielania krwawej prokurator w „Idzie” niepokoiło jeszcze coś innego. Z warszawskiego getta Wolińską (jeszcze jako Fajgę Mindlę Danielak) uratowali Polacy. Tymczasem w filmie Polacy są mordercami. To wystarczający powód, dlaczego nie wspierałem oscarowych ambicji reżysera „Idy”. I inaczej niż polski rząd – w przypadku „Zimnej wojny” – zdania nie zmienię.