Tadeusz Płużański

i

Autor: Super Express

Tadeusz Płużański w felietonie dla "Super Expressu": Pamiątki po „wyzwoleniu”

2019-01-19 5:27

Za nami kolejna rocznica „wyzwolenia” Warszawy (17 stycznia 1945 r.), a tak naprawdę wejścia Sowietów do ruin miasta. Komunistyczna propaganda robiła z tego wielkie święto – zdobycia stolicy po ciężkich walkach z Niemcami (których nie było), organizowano rekonstrukcje bitwy (która nie miała miejsca). Wszystko po to, aby przykryć fakt stania przez Armię Czerwoną z bronią u nogi przez długie pięć i pół miesiąca na prawym brzegu Wisły.

Dobrze, że to sowieckie kłamstwo – jedno z założycielskich kłamstw PRL nie jest już świętowane. Bo zamiast wyzwolenia nastąpiło zniewolenie – okupację niemiecką zastąpiła sowiecka.

Święta nie ma, ale część pamiątek po „wyzwoleniu” w Warszawie pozostała. Nie mówię o Pomniku Poległym w Służbie i Obronie Polski Ludowej (przez Warszawiaków nazywanym "pomnikiem utrwalaczy"), rozebranym w 1991 r. (dziś przed Pałacem Lubomirskich stoi pomnik Tadeusza Kościuszki). Nie mówię też o Pomniku Braterstwa Broni („czterech śpiących”), odsłoniętym na Placu Wileńskim w listopadzie 1945 r. (zniknął dopiero w 2011 r.), czy rok późniejszym Pomniku Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej, upamiętniającym sołdatów poległych w trakcie „wyzwalania” warszawskiej Pragi (dotrwał do 2018 r.).

Na prawym brzegu Wisły wciąż straszy Zygmunt Berling na czerwonym (nomen omen) cokole, z przetrąconymi (można się domyślać przez Sowietów) nogami. Bo ten żołnierz Legionów Polskich, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej sam stał się w czasie II wojny światowej bolszewikiem. Zwerbowany przez NKWD w obozie w Starobielsku, przyjął obywatelstwo ZSRR i współtworzył deklarację hołdu i lojalności wobec Stalina. Zdrajca ten zatwierdzał wyroki śmierci na swoich żołnierzach podejrzanych o związki z polskim podziemiem niepodległościowym.

W tym samym co pomnik Berlinga roku – 1985 – na Pradze stanął Pomnik Kościuszkowców - w 40. rocznicę „wyzwolenia” Warszawy. Zawdzięczamy go komunistycznemu dygnitarzowi Włodzimierzowi Sokorskiemu, który był nie tylko politrukiem LWP, funkcjonariuszem KPP i PPR, ale także
Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików).

I przynajmniej jeszcze jedna sowiecka „pamiątka”: Pomnik Partyza nta przy rondzie de Gaulle’a, poświęcony Gwardii Ludowej i Franciszkowi Zubrzyckiemu (po remoncie w 2014 r. na cokole pojawił się nowy napis: „Partyzantom walczącym o wolną Polskę w czasie II wojny światowej”). Ten „Mały Franek” wsławił się jedną akcją na polską leśniczówkę, podczas której zabrał dubeltówkę i 5 tys. złotych. Można powiedzieć: taki (sowiecki) bohater, jakie (sowieckie) wyzwolenie. Jednak to Zubrzycki ma znów ulicę w Warszawie: wramach rekomunizacji stolicy zastąpił Danutę Siedzikównę „Inkę”.