kraj w potokach krwi bratniej. Waszym świętym obowiązkiem jest uchronić kraj przed tymi, którzy walczą ze wszystkim co jest postępowe w Polsce. (...) Twardsze dłonie dla zdrad reakcji, czujniejsze oko (...) w walce o lepszą, szczęśliwszą demokrację polską!”.
Czyje to słowa? Lubnauer? Schetyny? Czarzastego? Albo Róży Marii Barbary Gräfin von Thun und Hohenstein? Bynajmiej! To wypowiedź jednego z najważniejszych funkcjonariuszy stalinowskiego państwa, ober-ubeka Jakuba Bermana.
Mówił do młodych sędziów, prokuratorów, adwokatów, aby w ramach komunistycznego bezprawia mordowali sądowo polskich niepodległościowców. Nie byli prawnikami, tylko „sędziami nowego typu” - po ukończeniu przyspieszonych kursów zawodowych wydawali wyroki śmierci pod dyktando „ludowej” władzy.
„W nowej Polsce prawo może stosować ten, kto rozumie i odczuwa potrzebę dokonania przewrotu”. To nie Zbigniew Ziobro ani inny funkcjonariusz „PiS-owskiej dyktatury”. To kolega Jakuba Bermana Leon Chajn, stalinowski wiceminister sprawiedliwości.
Te młode kadry „nowego typu” były wykuwane w szkołach im. Teodora Duracza. Placówka nieprzypadkowo otrzymała taką nazwę. Duracz to przedwojenny komunista. W oficjalnych dokumentach partyjnych domagał się np. oddania Niemcom „okupowanych” przez Polskę: Pomorza Gdańskiego i Górnego Śląska. Przed sądami II RP bronił działających na szkodę Polski komunistycznych działaczy i szpiegów. W procesie łuckim w 1934 r. wśród 57 osób oskarżonych o chęć oderwania od Polski jej południowo-wschodnich Kresów i obalenia przemocą ustroju państwa polskiego w celu wprowadzenia komunistycznej dyktatury był Ozjasz Szechter, wpływowy członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, ojciec Adama Michnika. Jego przyrodni brat - Stefan Michnik - ukończył potem „Duraczówkę” i skazywał Polaków na śmierć.
Dyrektorem szkoły im. Duracza był Igor Andrejew, który chwalił się, że „wszystkie przedmioty są wykładane zgodnie z założeniami marksizmu-leninizmu”, oraz Gustaw Auscaler. Obaj, jako sędziowie Sądu Najwyższego, 20 października 1952 r. utrzymali wyrok śmierci na gen. Emila Fieldorfa „Nila”. Szczątków polskiego generała do dziś nie udało się odnaleźć.
A przed momentem Wojewódzki Sąd Administracyjny nakazał, aby na warszawskich Bielanach zlikwidować ulicę Zbigniewa Romaszewskiego i przywrócić Teodora Duracza. Pogratulować!