"Z głębokim ubolewaniem przyjąłem wiadomość o tragicznym w skutkach wypadku samolotu Malaysia Airlines" - czytamy w depeszy kondolencyjnej Prezydenta RP do Jego Królewskiej Mości Tuanku Abdula Halima, Króla Malezji. A jaki to wypadek, możemy przeczytać w rozmowie "prorosyjskich separatystów": "To czernuchińscy zestrzelili samolot, z czernuchińskiego kontrolnego posterunku". Z kolei ci "separatyści" to po prostu rosyjscy żołnierze, oficerowie GRU. Bo na wschodniej Ukrainie nie ma żadnych zamieszek czy rozruchów. Tam od kilku miesięcy trwa regularna wojna z Rosją (co dosadnie nazwał jeden z nagranych: "Po ch... tu latają, wojna trwa, k...a"). I według dostępnych informacji rosyjska armia zestrzeliła samolot przypadkowo - myśląc, że to ukraińska maszyna. Rzecz jasna - jak w przypadku Smoleńska - Putin zrzucił winę na innych. Zgodnie z wytycznymi, rosyjscy i polscy "eksperci" rozmywają sprawę w stylu: "nie wiemy, co się stało". A wszystkich przebił Maciej Lasek (rozmowa poniżej), który domaga się przekazania sprawy MAK wbrew samemu MAK, który chce śledztwa międzynarodowego. Premier Ukrainy Jaceniuk nazwał rzeczy po imieniu: to zbrodnia przeciwko ludzkości. Miejmy nadzieję, że ludzkość wyciągnie z tego wnioski. Że będzie to moment przełomowy i koniec wojny na Ukrainie, a także samego Putina.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail