Tadeusz Płużański z Kijowa: "SKORO TRWA WOJNA, TO NIE MA ZABAWY! "

2014-01-21 2:50

W Kijowie trwa regularna wojna między służbami specjalnymi a manifestantami, przeciwnikami rządów prezydenta Janukowycza. Pojawiły się informacje, że Janukowycz chce rozmawiać z opozycją, a przede wszystkim z Kliczką. Tyle że nie bardzo wiadomo o czym. Zwłaszcza po przepchnięciu w ciągu jednego dnia przepisów dopuszczających stosowanie siły wobec przeciwników władz.

Walki skupiają się nie na samym Majdanie, ale ulicy Hruszewskiego, która jest blokowana przez Berkut, czyli coś w rodzaju miejscowego ZOMO. W pobliżu stadionu Dynama Kijów, gdzie Berkut broni wstępu do dzielnicy rządowej, doszło do pierwszych starć i od niedzielnego popołudnia trwa tam regularna bitwa z udziałem pałek i tarcz. Berkut chroni się za samochodami, a druga strona stoi na barykadzie zbudowanej w poprzek ulicy. Opozycjoniści boją się, że Berkut sforsuje barykadę i pójdzie dalej, by spacyfikować Majdan.

Nie musi to być jednak łatwe, gdyż manifestanci też są uzbrojeni. Mają kije, pałki, kostkę brukową. Większość ludzi na pierwszej linii ma też kaski, duża część maski gazowe. Berkut atakuje manifestantów gazem, a jego swąd czuć nawet kilometr dalej. Przy barykadzie jest nieustannie kilka tysięcy osób. Manifestanci się zmieniają, posyłając coraz to nowych ludzi z Majdanu. W sumie w zamieszkach i protestach bierze teraz udział kilkanaście tysięcy Ukraińców.

Dwa scenariusze

Protesty się rozszerzają. Do starć dochodziło do tej pory głównie w okolicach Majdanu i wspomnianej dzielnicy rządowej. Według demonstrantów zamieszki sprowokowane zostały przez Berkut, który podpalił autobus znajdujący się na barykadzie. Od tego momentu sytuacja wymknęła się spod kontroli, zapłonęły kolejne autobusy. Manifestanci dali się sprowokować, co może się okazać dla nich bardzo groźne.

Zobacz: Wojna w Kijowie. Milicja starła się z demonstrantami

Trudno dziś przesądzić, co będzie dalej. Rozważane są dwa scenariusze. Pierwszy mówi o wojnie podjazdowej, w której punktowo będzie dochodziło do zamieszek. Takich punktów zapalnych w Kijowie jest jeszcze kilka, wszędzie tam, gdzie Berkut blokuje ulice, broniąc dostępu do zabudowań rządowych. Ale manifestanci, i to jest drugi scenariusz, liczą się też z frontalnym atakiem i likwidacją Majdanu.

O czym rozmawiać z Janukowyczem?

Oczywiście pojawia się też wariant trzeci, czyli rozmowy z władzami. Tyle że moim zdaniem opozycja nie bardzo ma w tej chwili o czym rozmawiać z Janukowyczem. Przynajmniej dopóki Berkut nie zostanie wycofany z ulic. Wygląda to bowiem tak, jakby ukraiński prezydent starał się jednak pokazać Putinowi, że jest silnym, zdecydowanym przywódcą, który jest w stanie poradzić sobie z opozycją nie gorzej niż on. Co więcej, uznanie manifestacji za nielegalne i spodziewanie się ataku na Majdanie powoduje sytuację oczekiwania na konflikt. A ludzie z opozycji też mają swoje służby ochrony i zostaną one zapewne wykorzystane, jeżeli Berkut przystąpi do ataków.

Kliczko na barykadach

Kliczko pojawia się na Majdanie i na barykadzie przy stadionie Dynama Kijów. To, że jest tam widoczny, nie oznacza jednak, że kontroluje sytuację. Ten protest w obu zapalnych punktach sprawia wrażenie dość spontanicznego. Przez to ta wojna, która może przybrać różne formy, i ten brak jednoznacznego przywództwa jest dla Majdanu problemem. Młodzi ludzie z barykady tak rozumieją ten moment, jak rewolucję, którą chcą rozwiązać po swojemu w konfrontacji siłowej. To byłaby najgorsza z możliwych dróg. Taka walka skończyłaby się w sposób oczywisty.

Liderzy opozycji powinni wezwać do tego, by nie poddawać się prowokacjom. Powinni jednak przede wszystkim zdecydować się wreszcie na wskazanie czytelnego przywództwa.

Wojna, Polacy, Białorusini

W związku z zamieszkami na Majdanie wstrzymano wszelkie koncerty, które odbywały się do tej pory niemal 24 godziny na dobę na ustawionej centralnie na placu scenie. Organizatorzy Majdanu stwierdzili bowiem, że skoro trwa "wojna", nie ma zabawy.

W tej "wojnie" widoczne są także flagi Polski, co może świadczyć, że na Majdanie są wciąż Polacy. Pojawiają się także flagi wolnej Białorusi, których używania zabronił w swoim kraju prezydent Aleksander Łukaszenka, a Białorusini deklarują, że pomagają w walce swoim ukraińskim sąsiadom.

Kontynuacja Sierpnia '80

Ludzie pytani o szczegóły i charakter ich walki nie mówią jednak o wojnie. Często przywołują historię polskiej Solidarności. W ich przekonaniu jest to kontynuacja tego, co Polacy zaczęli w sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej. Dla protestujących Ukraińców Janukowycz to nie kto inny jak komunistyczny kacyk, którego pozbycie się wreszcie uczyni Ukrainę wolnym krajem. Słuchając demonstrantów, znów słychać to, co w czasie grudniowych protestów - stoimy do końca. Do upadku Janukowycza.