Tadeusz Płużański: Samobójstwa w Polsce

2012-06-23 4:00

"O ile pytania Kalisza (w sprawie śmierci Barbary Blidy) miały jakieś podstawy, o tyle wątpliwości co do przyczyn śmierci twórcy GROM nie są oparte na żadnych, ale to żadnych przesłankach, które sprawiałyby wrażenie racjonalnych. Dlatego trzeba je wrzucić do szuflady z etykietą: spiskowe teorie" - zawyrokowała Katarzyna Kolenda-Zaleska. Tylko skąd publicystka "GW" wie, że generał Petelicki popełnił samobójstwo? Przecież prokuratura dopiero rozpoczęła śledztwo. Przecież Adam Michnik zawsze dba, aby nie wydawać wyroków przed ich ogłoszeniem przez uprawnione do tego organy.

A skąd p. Katarzyna wie, co jest spiskiem, a co nim nie jest? Wie, bo dla jej środowiska - "GW" i TVN - spiskować może tylko wsteczna, "antysystemowa" prawica.

Ale p. Katarzynie takie przedwczesne wyrokowanie ułatwiła prokuratura. Prowadzący śledztwo od początku założyli bowiem, że przyczyną śmierci Sławomira Petelickiego było samobójstwo. W garażu apartamentowca miał się zastrzelić po cichu, choć jego pistolet podobno nie miał tłumika i nikt przez dwie godziny nie zauważył trupa. Miał odebrać sobie życie bez powodu, bo nie odnaleziono listu pożegnalnego. Spekulacje mediów o kłopotach rodzinnych, zdrowotnych czy finansowych odrzucili przyjaciele i współpracownicy denata. Skądinąd wiadomo np. że generał "na dniach" miał podpisać intratny kontrakt. W końcu ten zapalony kibic miał się zabić na kilka godzin przed ważnym dla Polaków meczem?

Problem z Petelickim polega na czymś innym. PRL-owskiemu superszpiegowi okrągły stół i gruba kreska pozwoliły płynnie kontynuować karierę w III RP. Posiadał rozległą wiedzę o rządzących Polską układach na styku służb specjalnych, polityki i wielkiego biznesu. Poza tym, że miał wiedzę "historyczną", był też zaangażowany w aktualne projekty - budowę autostrad czy wydobywanie gazu łupkowego uniezależniającego nas od Rosji.

I tu wkracza samobójca, który zbiera w Polsce, a szczególnie Polsce ostatnich lat obfite żniwo. Samobójca seryjny, bez twarzy, bez imienia. Samobójca ten powiesił Andrzeja Leppera, wcześniej eliminując jego prawników i doradców. Uśmiercił płk. Leszka Tobiasza, kluczowego świadka w sprawie rzekomych przekrętów w Komisji Weryfikacyjnej WSI. Zamordował chorążego Stefana Zielonkę - szyfranta w kancelarii Tuska, znającego tajniki łączności w NATO. Pozbył się świadków i oskarżonych w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały czy Krzysztofa Olewnika. A także ekspertów badających najgłośniejsze katastrofy lotnicze - wojskowej casy w Mirosławcu i tupolewa w Smoleńsku.

W tej ostatniej sprawie trup słał się gęsto. Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego kancelarii Tuska, samobójca zabił w dniu powrotu rządowego Tu-154M 101 z remontu w rosyjskiej Samarze. Prof. Marka Dulinicza, szefa grupy archeologów, który miał zbadać miejsce katastrofy, dopadł w samochodzie. Dariusza Szpinetę, eksperta lotniczego, w łazience ośrodka wczasowego w Indiach. Dr. inż. Eugeniusza Wróbla, specjalistę od komputerowych systemów sterowania lotów, poćwiartował i wrzucił do zalewu. Wszyscy podważali śledztwo MAK i komisji Jerzego Millera. Podważał też Petelicki, ujawniając treść SMS-a, rozsyłanego 10 kwietnia 2010 do polityków Platformy: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów". Petelicki, który wykluczał samobójstwo pilotów, sam zginął samobójczą śmiercią