Tadeusz Płużański

i

Autor: Super Express

Tadeusz Płużański: Repolonizacja Powązek

2020-03-27 14:59

„Problemu by nie było, gdyby już dawno komunistyczne nagrobki zostały z Powązek Wojskowych przesunięte” – tak mówiłem cztery lata temu w programie „Tak jest” Andrzeja Mrozowskiego. O jaki problem chodziło? O namalowanie na grobie – ba, mauzoleum – Bieruta czerwoną farbą napisu: KAT. Gdyby zatem mauzoleum tego tzw. prezydenta, a tak naprawdę jednego z największych morderców w dziejach Polski (podpisał tysiące wyroków śmierci na polskich niepodległościowców) dawno zniknęło z Powązek, nie byłoby potrzeby traktować go farbą.

A tak, do dat urodzin i śmierci Bieruta, dodano informację, kim był. A był przestępcą. Za przestępców policja uznała jednak tych, którzy malowali – zostali zwolnieni dopiero po interwencji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Problem jest jednak szerszy. Bo Powązki Wojskowe to nie tylko mauzoleum Bieruta. Na zawłaszczonym po 1945 r. polskim cmentarzu jedni czerwoni bandyci zaczęli chować innych czerwonych bandytów. Gdyby nie ten fakt, na ich grobach nie pojawiałyby się współcześnie informacje: zbrodniarz komunistyczny. Ta kolejna akcja edukacyjna dotyczyła np. innego mordercy Władysława Gomułki, krwawego sędziego Bronisława Ochnio, zbrodniarza z UB i Informacji Wojskowej Anatola Fejgina, czy Julii Bristygier, dyrektor departamentu V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. „Zbrodnicze monstrum przewyższające okrucieństwem niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych” - opisywał ją jeden z więźniów komunistycznej bezpieki, którego przesłuchiwała. A ja na facebooku napisałem: „A może lepiej byłoby grób ten przenieść z nekropolii polskiego wojska? Bo co krwawa >>Luna<< ma wspólnego z wojskiem Rzeczpospolitej? Polsce i Polakom zasłużyła się jak najgorzej”.

Postulowałem przeniesienie komunistycznych dygnitarzy i morderców na cmentarz Żołnierzy Radzieckich, gdzie spoczęliby przy swoich. Z szacunkiem dla ludzkich szczątków, a może i podniosłe: przy dźwiękach Międzynarodówki.

Kiedy to nastąpi, jeśli przez lata się nie udało? Trzeba zmienić taktykę. Nie apelować do kolejnych włodarzy Warszawy (inaczej niż przed wojną Powązki są wojskowe tylko z nazwy – należą do stołecznego magistratu), bo to wołanie kota na puszczy. Właśnie pojawił się pomysł, aby cmentarz przeszedł na własność państwa – tak jak teren Westerplatte, czy warszawski Plac Piłsudskiego. I wtedy doszłoby do dekomunizacji/repolonizacji Powązek Wojskowych.